sobota, 22 września 2012

Rozdział 1, Wyspa Bakuganów

Był słoneczny dzień, w samym centrum wyspy bakuganów, w wysokim wieżowcu rodziny Marukura miała miejsce bardzo twórcza dyskusja  pomiędzy  Młodymi Wojownikami. A wszystko zaczęło się od planowania ataku na Wiseman-a. W pewnym monecie Dan coś palnął. Runo na niego nawrzeszczała. W obronie szatyna stanęła Julie, obdarowując  niebieskowłosą kazaniem, że jest nie sprawiedliwa i że nie powinna się wciekać, bo jej się zmarszczki porobią. Po jakimś czasie do rozmowy włączyła się Mira. I tak kłótnia się zaostrzała. Marucho który jeszcze 5 minut temu próbował jakoś  zatrzymać narastającą lawinę, usiadł zrezygnowany na krześle i zajął się przeglądaniem jakiś danych dotyczących sprzedaży na wyspie. Pod ścianą stał Shun, przyglądał się z małym zainteresowaniem kłótni przyjaciół, nie obchodziło go nawet, o co poszło. Po dłuższej chwili bezsensownego gapienia  się przeniósł swój wzrok na ścianę obok, na której wisiały zdjęcia Młodych Wojowników z przed lat. Jego  uwagę przykuło zdjęcie, które zrobił pan Misaki  po tym jak pokonali Nagę. Przypomniał sobie o swoim pierwszym bakuganie, o  Skyress. Wtedy rozstanie   z nią było dla niego szokiem. Po śmierci Matki wydawała mu się jedynym  stworzeniem, z którym mógł spokojnie pogadać,albo po prostu się wyżalić lub poradzić… Dalej patrzył na zdjęcie, na którym byli oni i ich bakugany:  Drago i Dan,Tigrerra i Runo,  Gorem i Julie, Preyasi Marucho, Skyress i on, Hydranoid i Alice… a  właściwie to, co się  z nią stało, od kiedy wrócili z Nowej Vestroii ani razu jej nie widział. Tak właściwie  to nie sądził  czy ktokolwiek  jeszcze o niej pamiętał, nigdy nie słyszał żeby któreś z nich rozmawiało o Alice, chyba, że wymieniając  członków drużyny albo w kontekście Maskarada…  Jego przemyślenia przerwało pytanie Marucho:
-A ty, co sądzisz Shun?
-,Ale, o czym? – spytał nie parząc na przyjaciół.
-Jak to, o czym? O planie ataku! - stwierdziła  jeszcze czerwona po kłótni Runo.
- W każdym bądź razie jutro o siódmej rano zbiórka przed  pomnikiem na placu głównym-podsumowała Mira  i już  chciała opuścić salę obrad, gdy  Dan doprowadził do kolejnej katastrofy.
-Tak  wcześnie?- spytał z wyrzutem.
- Tak, śpiochu, a jak się spóźnisz to płyniemy bez ciebie!- odparła zielonooka.
- Co? Przecież wy sobie beze mnie  nie dacie rady?!- Powiedział szatyn zanim zdążył pomyśleć,  jakie mogą być skutki tej wypowiedzi…
....................................................................................................................................................

Cześć, no to pierwsza notka za nami. Uff ciężko to szło, ale dałam rade. (Byle, jak, ale napisane jest) hehe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz