Był słoneczny dzień, w samym centrum wyspy bakuganów, w
wysokim wieżowcu rodziny Marukura
miała miejsce bardzo twórcza dyskusja pomiędzy Młodymi Wojownikami. A wszystko
zaczęło się od planowania ataku na Wiseman-a. W pewnym monecie Dan coś palnął.
Runo na niego nawrzeszczała. W obronie szatyna stanęła Julie, obdarowując niebieskowłosą kazaniem, że
jest nie sprawiedliwa i że nie powinna się wciekać, bo jej się zmarszczki
porobią. Po jakimś czasie do rozmowy włączyła się Mira. I tak kłótnia się
zaostrzała. Marucho który jeszcze 5 minut temu próbował jakoś zatrzymać narastającą lawinę, usiadł
zrezygnowany na krześle i zajął się przeglądaniem jakiś danych dotyczących
sprzedaży na wyspie. Pod ścianą stał Shun, przyglądał się z małym
zainteresowaniem kłótni przyjaciół, nie obchodziło go nawet, o co poszło. Po
dłuższej chwili bezsensownego gapienia się
przeniósł swój wzrok na ścianę obok, na której wisiały zdjęcia Młodych
Wojowników z przed lat. Jego uwagę
przykuło zdjęcie, które zrobił pan Misaki po tym jak pokonali Nagę. Przypomniał
sobie o swoim pierwszym bakuganie, o Skyress.
Wtedy rozstanie z nią
było dla niego szokiem. Po śmierci Matki wydawała mu się jedynym stworzeniem, z którym mógł spokojnie pogadać,albo
po prostu się wyżalić lub poradzić… Dalej patrzył na zdjęcie, na którym byli
oni i ich bakugany: Drago i
Dan,Tigrerra i Runo, Gorem i Julie, Preyasi Marucho,
Skyress i on, Hydranoid i Alice… a właściwie
to, co się z nią stało, od
kiedy wrócili z Nowej Vestroii ani razu jej nie widział. Tak właściwie to nie sądził czy ktokolwiek jeszcze o niej pamiętał, nigdy
nie słyszał żeby któreś z nich rozmawiało o Alice, chyba, że wymieniając członków drużyny albo w
kontekście Maskarada… Jego
przemyślenia przerwało pytanie Marucho:
-A ty, co sądzisz Shun?
-,Ale, o czym? – spytał nie parząc na przyjaciół.
-Jak to, o czym? O planie ataku! - stwierdziła jeszcze czerwona po kłótni Runo.
- W każdym bądź razie jutro o siódmej rano zbiórka przed pomnikiem na placu
głównym-podsumowała Mira i już chciała
opuścić salę obrad, gdy Dan
doprowadził do kolejnej katastrofy.
-Tak wcześnie?-
spytał z wyrzutem.
- Tak, śpiochu, a jak się spóźnisz to płyniemy bez ciebie!-
odparła zielonooka.
- Co? Przecież wy sobie beze mnie nie dacie rady?!- Powiedział
szatyn zanim zdążył pomyśleć, jakie
mogą być skutki tej wypowiedzi…
....................................................................................................................................................
Cześć, no to pierwsza notka za nami. Uff ciężko to szło,
ale dałam rade. (Byle, jak, ale napisane jest)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz