wtorek, 31 grudnia 2013

Dark Daimont


I oto mamy pierwszego wymyślonego prze zemnie bohatera. 

Imię: Władimir
Nazwisko: Moskorow 
Wiek: 69 lat
Narodowość: Rosjanin (Azjatyckie korzenie)
Przynależność: Dark Diamont 
Funkcja w drużynie: Reprezentuje grupę poza strefą walk, zazwyczaj
 pokrywa wszystkie wydatki.
Domena: Pyrus
Bakugan: Bazyliszek
Opis: Urodziny w zamożnej rodzinie, jego matka była Koreanką, a ojciec bogatym Rosjaninem ze szlacheckimi korzeniami. Sam Władimir jako bogaty człowiek wiele w swoim życiu podróżował i miał wielu przyjaciół. Dziś, jakby to określić... Nie jest tym samym człowiekiem, uzależnił się od gry w bakugan i teraz większość czasu spędza w strefie walk. Jego dawni przyjaciele go opuścili, a on nie zniósł tego zbyt dobrze, popadł w depresję i nie do końca jest poczytalny. Ma obsesje na punkcie swojego szlacheckiego pochodzenia, oraz poprawnego języka.
  

Następna wojowniczka to: 
Imię: Marii
Nazwisko: Antoniov
Wiek:29
Narodowość: Rosjanka
Przynależność:Dark Diamond
Funkcja w drużynie: Główny strateg oraz zwiadowca, często gotuje dla całej drużyny, czasem pomaga Abby w bakubiolaboratorium.
Domena: Aquos
Bakugan: Jelly Fi
Opis: Marii jest wykształconą młodą kobietą. Kończyła biologię i aktorstwo ( drugi kierunek kończyła razem z Alice z którą teraz pracuje w teatrze) Jest jedną z nielicznych z drużyny którzy "posiadają życie" po za strefą walk. Posiada niesamowity talent do gotowania. Jest bardzo zaangażowana w ochronę środowiska i zwierząt, nie wierzy że Bakugany to żywe istoty i bardzo ją wkurza gdy ktoś próbuje wyprowadzić ją z błędu.

Czas na wojownika subterry

Imię: Dylan
Nazwisko( lub model) : x259
Wiek: 2 lata od powstania
Narodowość: Bakuprzestrzeń
Przynależność:Dark Diamond 
Funkcja w drużynie: Sprowadza wszystkie nowinki technologiczne pomagające w walkach, jest też adminem strefy walk.
Domena: Subterra
Bakugan: K9 (:p)
Opis: Jaki Dylan jest każdy wie a jak nie to polecam obejrzeć 1 cz. Świata Mechtoganów.Do strefy walk trafił za pośrednictwem Abby która przeniosła go z bakuprzestrzeni, pierwsze dane które umożliwiły jego powstanie stworzyła Alice.
................................................................................. 
Miałam dodać rozdział, ale się nie wyrobiłam... Dodaje te opisy, bo potrzebuje pretekstu,  by pożegnać stary rok. Jutro może dodam notkę? Szczerze nie wiem z tego wszystkiego zapomniałem wam życzyć wesołych świąt... Tak samo zapomniałam o 2 urodzinach tego bloga, choć może bardziej powinnam świętować nto na starym adresie, bo to tam wszystko się zaczęło,.. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wam wszystkim udanego nowego roku, a wszystkim pisarko m(i pisarzom) życzę dużo weny!

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 5 (historia cz.6)

Angie w miarę szybko oswoiła się z zasadami przebywania w społeczeństwie. Alice udało się ją adoptować i zapewnić całkiem dobrą szkołę. Co prawda zdarzyło się, że znajdowała w pokoju brunetki różne substancje co najczęściej kończyło się kłótnią, ale były to przypadki sporadyczne. Dziewczyna była dobrą uczennicą, dość szybko zwiększyła swoje umiejętności gry i zaprzyjaźniła się ze swoim duchem stróżem. (Normalnie sielanka) Tylko jedna rzecz ją raziła: dlaczego Anastazja nie pozwala jej walczyć w bakuprzestrzeni?
                                            .....................................................................
Rudowłosa w ten czas pracowała nad projektem cyfrowego samouczącego systemu holograficznego na konkurs ogłoszony przez firmę Marukura.
Zwycięstwo mogło zapewnić jej pieniądze na naprawę teleportu. Jednak nie chciała wykorzystywać znajomości z Marucho do wygrania go więc projekt zgłosiła pod panieńskim nazwiskiem mamy.  Jedynym problem było to że pracę trzeba było donieść osobiście do bakuprzestrzeni. Co oczywiście nie uszłoby uwadze młodej. Postanowiła, więc zorganizować jej wycieczkę do Bakuprzestrzeni i nawet kupić bilet na jedną walkę treningową (bez publiczności) by się czymś zajęła podczas ona będzie załatwiać formalności. Jak postanowiła tak zrobiła.  Oczywiście nie ma nic za darmo i Angie musiała odpracować karnet zmywając naczynia przez miesiąc, ale nie przeszkadzało jej to tak bardzo. Z utęsknieniem czekała na ten dzień i w końcu nadszedł oby dwie znalazły się w bakuprzestrzeni. Ruda kupiła jej bilet i poszła na spotkanie. Trwało ono ok. pół godziny oprócz niej do konkursu zgłosiły się 4 firmy, natomiast na wyniki przetargu będą czekać od jednego tygodnia do trzech miesięcy, czyli ogólnie rzecz biorąc nie wiadomo kiedy. Gdy wróciła tam gdzie miała spotkać się ze swoją uczennicą. Zamurowało ją, zobaczyła Angie przed areną treningową kłócąca się z... Chris!
-Heh, nie wiem kim jest twoja mistrzyni, ale Sellon jest czwartym graczem w całej bakuprzestrzeni, a tej Twojej pańci nawet w rankingu nie ma!-krzyknęła blondynka.
-I tak by ją pokonała! Sama zobaczysz właśnie tu idzie!-odpowiedziała brunetka. Natomiast Chris odwróciła się i oniemiała. Jednak ten stan zawieszenia nie trwał zbyt długo, bo  chwili zawołała.- Chce zobaczyć jak pokonuje Sellon! Za 10 minut tu na arenie treningowej!- i pobiegła szukać mistrzyni.
                                                         .......................................
Stały na przeciwko siebie. Sellon mierzyła rudą tym swoim zimnym wzrokiem.
-To ty jesteś Alice Gehabich z Młodych Wojowników, znana również jako Maskarad?-spytała surowym oziębłym głosem.
-Tak.-odpowiedziała Nastka od niechcenia
-W takim razie walczmy!
-Chwilka! To nie ja będę walczyć tylko ona- i to mówiąc wskazała na Angie. W tym momencie wszyscy obecni zaliczyli glebę.
-J-ja?- wydukała brunetka.
-Ona?-powtórzyły chórem członkini drużyny Sellon.
-Tak, w końcu to jej kupiłam bilet i to ona wyzwała Cię na pojedynek, więc nie widzę powodu dla którego miała bym walczyć!
....... (Okej, nie chce mi się opisywać dwóch pierwszych rund, tak więc walka była wyrównana, obecny stan mocy przeciwników to Sellon: 50%, Angie 30%)......
-Teraz wszystko się rozstrzygnie!-krzyknęła Angie.-Karta otwarcia! Bakugan bitwa! Bakugan start! Naprzód Ventus Pegazus Eqestria!!!
-Porzegnaj się ze swoim bakuganem dziewucho!-odpowiedziała Sellon. -Bakugan bitwa! Spyron Start!
(Eqestria 1000pkt, Spyron 1200pkt)
-Super moc aktywacja! Tornado Furii! - wokół klaczy pojawiło się tornado i pognało w stronę Ramzesa.
(Eqestria 1200pkt, Spyron 1300pkt)
-Zrównanie!-super moc Angie znikła.
(Eqestria 1000pkt, Spyron 1000pkt)
-Syneza Supermocy aktywacja! Starożytna Grawitacja! -nad głową Bakugana Sellon pojawiła się czarna dziura, którą rzucił on w kierunku Eqestrii.
(Eqestria 800pkt, Spyron 1200pkt)
-Super moc aktywacja! Wzniesienie!!!- czarna dzióra została "zdmuchnieta spowrotem do Spyrona.
( Poziom mocy bakuganów wrócił do wyjściowego)
-Tak sobie ze mną pogrywasz?-spytała zirytowana już walką Sellon. -Zobaczymy co powiesz na to! Supermoc aktywacja! Przemienienie Chaosu!!!-na jej bakuganie pojawiły
Magmelowe ślepia (wiecie o co chodzi) a jego moc wzrosła dwu krotnie! Angie odwróciła się do Alice, z jednym pytaniem, a ta tylko pokiwała głową. To wystarczyło za pozwolenie by dziewczyna wprowadziła w życie ostatni decydujący atak.
-Karta otwarcia start! Czas harmonii! (Poziom mocy bakuganów został wyrównany) karta syntezy mocy Złudna Bryza! Karta super mocy start Trujące Pyłki!!!- (Poziom mocy Eqestri wzrósł o 200 pkt a Spyrona spadł o 100) w okół bakuganów pojawił się zielony pył który oblepił Spyrona i wybuchł. Było po walce. Jednak Sellon nie miała zamiaru dać za wygraną, lecz tym razem zwróciła się do Alice.
-Ty nie masz pojęcia z jakimi siłami zadarłaś! Znam cię ty byłaś na Gundalli! Dosięgnie cię gniew Mistrza zapamiętaj to!!!- krzyczała tym swoim demonicznym głosem. ( wiecie on się tak jej zmienia nie?), a jej wystraszone i zawstydzone towarzyszki uciekły.
-Daj spokój! Nie boje się go! Wiem więcej o tym co się tu dzieje niż myślisz, to ty bardziej powinnaś się go bać pozbędzie się ciebie, gdy tylko  będzie miał okazje!
-Kłamiesz!!!
-Jak uważasz. Choć Angie wracamy do domu. - to powiedziawszy opuściła z uczennicą arenę.
............................
Nareszcie! Napisałam!!! Look na wściekły, zawiedziony tłum... I Chuck do szafy!
Hao: Co jest!
Ja:Wprowadzam się do ciebie!
H:Co i bez tego było ty mało miejsca!
( Do pokoju wchodzi Shun z szafy słychać dźwięki kłótni i rękoczynów, szybko wychodzi i zamyka drzwi)
J:Jak ci nie pasi to wyłaś i tłumacz się przed czytelnikami!
H:Co? Ja? Dlaczego!?
(Zostaje wykonany z szafy zalicza glebę, Patrzy na wściekły tłum i próbuje wrócić do szafy, ale jest zamknięta od środka!)
H: No więc...
J:(z szafy) Nie zaczyna się zdania od No więc!
H:Echhh jak widać autorka jest nie dysponowana, ale cóż się spodziewać tyle czasu pisała, a tak badziewny rozdział napisała...
J(zs): Ej ty miałeś ich udobruchać!
H:Ale to jest moja zemsta! A wiecie kto jest za to odpowiedzialny jej lenistwo! Nie chciało jej się!
J(zs) : Ej! Uważaj bo użyje NOTATNIKA!!!
H:To ty GO masz ze sobą?
J: Zawszę go ze sobą noszę! Zobaczmy... Co się stanie z Haosiem w następnym rozdziale...
H: Eeee... Znaczy to nie jej wina! To szkoła i... I... I Ja! Tak to byłem ja! To moja wina, nie jej! Błagam uwierzcie!!!

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 5 (Historia cz.5)

Minęło wiele miesięcy odkąd Chris i Soon zaczęły naukę u Alice. Codzienny trening składał się głównie z biegów, ćwiczeń, wkuwania... i innych takich średnio z treningiem bakugan związanych... na pozór! (na serio nie wiem jaki ma to związek z bakugan, ale się coś na potrzeby następnych rozdziałów wymyśli, nie?) Walk bakugan za dużo nie toczyły. No i tak się sprawy miały, aż pewnego dnia panna Gehabich zamiast dziewcząt znalazła list o następującej treści:
    Anastazjo!
                   Z całego serca dziękujemy Ci za włożony trud i serce w szkolenie nas.
             Jednak uważamy, że jesteśmy gotowe by kontynuować nasz trening samodzielnie. 
                  Postanowiłyśmy przenieść się do bakuprzestrzeni. Nie szukaj nas.
                  Z wyrazami Szacunku 
                  Celin Olson
                  A ja niczego nie żałuje i za nic nie dziękuje...
                  Chris
                  P.S Zjadłam całą szarlotkę (panienka Taylor)
Ledwo doczytała do końca była już w kuchni. Otworzyła lodówkę i prawda uderzyła ją jak przemiły pan dresiarz na przystanku autobusowym. Chris nie kłamała zjadła ostatni kawałek ciasta! I to nie byle jakiego! Jabłecznik był z ostatnich w tym sezonie renet! A co do dziewczyn... wrócą. Wrócą kiedy poczują, że nie są gotowe, prawda? Tak czy siak, nie mała zamiaru z tym fantem nic robić. W końcu miała czas na naprawę teleportu, w którym to przepaliła się lampa jonowa (fajna nazwa, nie? choć z naukowego punktu widzenia nie ma pewnie najmniejszego sensu^^). Jednak jedynym miejscem w którym mogła ją znaleźć bez zbędnego starania się o pozwolenia i oczekiwania na przesyłkę był Czarny Rynek w podziemnym mieście... Nie wiele osób wiedziało o sieci "sklepów" znajdujących się w kanałach Moskwy... a jeszcze mniej się do niego zapuszczało. Ale Alice wiedziała, że tak będzie najszybciej, po za tym znając "pewne zasady" mogła spokojnie wybrać się na te małe zakupy. Jak  postanowiła tak zrobiła. Ubrała czarny płaszcz i parę minut była już u wejścia do kanału. Tego momentu nie znosiła najbardziej spacer obok ścieków do najmilszych nie należał X_x, ale w końcu dotarła do żelaznej bramy, zapukała w nią sześć razy. Chwilę potem otworzył jej rosły mężczyzna około czterdziestki. 
-A czego śliczna panienka tutaj szuka? To nie jest miejsce dla grzecznych dziewczynek!-stwierdził uśmiechając się zalotnie (no powiedzmy zalotnie...). 
-Ja do wujka Józka! I lepiej nie wchodź mi w drogę...-syknęła przystawiając mu scyzoryk do gardła.
Strażnik bez słowa puścił ją dalej, na ulice Czarnego Rynku. Pozostawało tylko znaleźć adres Ściekowa, róg Wiertniczej i była na miejscu! Gdy tylko weszła przywitał ją głos starszego człowieka.
-Vanessa! Pączuszku! Jak dawno Cię nie wiedziałem w ogóle się nie zmieniłaś!-chwile potem znalazła się w jego uścisku.
-Wujku Józku! To ja Anaztazja!
-Nastka! Słoneczko! Ale wyrosłaś!!!Co u mamy?
-Nie żyje... od 10 lat...
Polak wyraźnie zmarkotniał.
-No tak, to tłumaczy dlaczego...A co panienkę do wujka sprowadza?
-Potrzebuje lampy jonowej w miarę szybko.
-Będzie za jakiś tydzień.
-Serio! Ile płacę?
-Dla ciebie 40000 rubli księżniczko!
-Dziękuje wujku!
Ich rozmowę przerwał huk dobiegający z przeciwległej ulicy.
-Co to było?-spytała zaciekawiona.
-Na przeciwko otworzyli stragan z batu... baku... bakutadami... czy czymś i coś co nazywają Strefą Walk.
-Słucham? Przepraszam muszę już iść do zobaczenia wujku!-pożegnała się i ruszyła we wskazanym kierunku. Jej oczom ukazały się liczne stoiska oferujące bakugany na wagę! Oraz parę sklepów na których powystawiano co lepsze bakugany jak na wystawach jubilerskich. Na końcu ulicy znajdowało się coś... Coś co przypominało wejście do Bakuprzestrzeni. Przed wejściem "dla widzów" ustawiła się duża kolejka. Stanęła na jej końcu i czekała. Po jakiś 40 minutach i zapłaceniu nie małej wejściówki znalazła się w kapsule teleportacyjnej, a z niej na wielkim stadionie przypominającym koloseum. W centralnej części trybuny się znajdowała się loża Vip-ów w której honorowe miejsce zajmował jakiś dziad w czarnej pelerynie. Natomiast na arenie końca dobiegała walka pomiędzy dwoma wojownikami Ventusa. Jednym z nich był blond włosy chłopak z polskim akcentem walczący Skierką, a drugim czarnowłosa dziewczyna której bakuganem była Monarus. Ten pierwszy dość mocno przegrywał jego bakugan miał 600 punktów mocy, podczas gdy dziewczyny 1500. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że bakugan nie ewoluował był to niebezpieczny poziom. Alice doskonale to wiedziała. Brunetka wykonała jeszcze jeden atak moc bakugana wzrosła o 200 pkt. na co blondyn nieznacznie się uśmiechnął, a Monarus wybuchła... Straciła przytomność a jej moc spadła do 50. Wtedy chłopak wykonał podwójną super moc i było po walce. Z głośników na arenie dobiegł głos komentatora:
-Koniec walki wygrywa Feliks Łukasiewicz! To on zostanie mianowany nowym wojownikiem Ventusa drużyny Dark Daimont!!! - bakugan dziewczyny powędrował do zwycięscy, a ona sama zaczęła się miotać, wyjęła nóż i rzuciła się z nim na chłopaka. Ten zrobił unik i zaczęła się bójka.Po paru minutach rozdzielono ich pomimo zawodzenia widowni. Strażnicy wynieśli szamoczącą się dziewczynę z areny najprawdopodobniej do kapsuły teleportacyjnej. Anastazja podążyła za nimi, miała nie odparte wrażenie, że zna skądś tę pannice. Po znalezieniu się z powrotem w realnym świecie postanowiła przeszukać wszystkie zakątki Czarnego Rynku. Po paru godzinach znalazła ją... Siedziała skulona w zaułku wzrok miała nieprzytomny, jej splątane, długie, kruczoczarne włosy z zielonymi pasemkami opadały jej na ramiona i plecy. Ubrana była w oczo-jebną zieloną podkoszulkę, czarną skórzana kurtkę, taką samą krótką spódniczkę, żylaste zielone pończochy i czarne glany.
-Angie?-spytała niepewnie.
-Zależy kto pyta!-odparła podnosząc wzrok.
-Anastazja Gehabich-odpowiedziała, a na twarzy brunetki pojawił się szyderczy uśmiech.
-No proszę, czego chcesz?
-Żebyś ze mną poszła.
-Już raz poszłam i zobacz gdzie skończyłam!-stwierdziła,a ruda skrzywiła się nie znacznie na wspomnienia z sierocińca.-Tylko, że ciebie adoptował odnaleziony dziadek, a ja zostałam w tym g*wne.
-Co mam zrobić byś ze mną poszła?
-Nie przekonasz mnie!
-W takim razie wyzywam cię na pojedynek bakugan jeśli wygram zamieszkasz ze mną!
-A jeśli przegrasz?
-Oddam ci mojego bakugana Darkus Kaltkie moc 1200.
-Blefujesz!
-Nie.
-Stoi!
...............................10 minut później, Las, przedmieścia Moskwy................................
Zielonooka dziewczyna upadła bezwładnie na ziemie, była wykończona choć walka nie trwała 5 minut... Pokonała ją w trzech ruchach! Podniosła głowę, zobaczyła wyciągniętą rękę i brązowe oczy które patrzyły na nią z troską, a nie z tryumfem i pogardą których się spodziewała.
-Jesteś dobrym graczem brakuje ci tylko ogłady i szacunku do bakuganów.- zaczęła Alice.
-Nie rozumiem.-odpowiedziała dziewczyna.
-Jeszcze zrozumiesz, a na razie witaj w moich skromnych progach! Oto twój nowy partner.-odpowiedziała rzucając jej zieloną kulkę.- Ventus Pegazus Eqestria, mam nadzieje, że się dogadacie!
.....................................................................................................................................
Notkę dedykuje Will, która pewnie spodziewała się dzisiaj 2 rozdziałów jednego tu, a drugiego na SK. Niestety okazało się, że 3 gimnazjum oczekuje ode mnie więcej wysiłku niż się spodziewałam. Już wystarczy, że pisałam tę notkę zamiast robić matmę, uczyć się na sprawdzian z Historii i Fizyki oraz poprawę i kartkówkę z Polaka o prezentacjach i przygotowaniach do konkursów już nie mówiąc. Bo miałam to nieszczęście zapisać się na wszystkie kuratoryjne i teraz masz babo placek! Nigdy nie róbcie tego co ja! A tak z przyjemniejszych spraw to życzę wam miło spędzonego ostatniego dnia lata! Oraz dla tych czytelników co z łomianek pochodzą miłej rekonstrukcji bitwy w Wilczeńcu może się nawet spotkamy, kto wie? Tak z innych wieści dziś kończę 15 latek, tak stara jestem, choć wyglądam na nie całe 13. Dawno o to nie prosiłam, ale potrzebuje imienia dla bakugana Pyrusa o postaci Gryfa! A i notka na SK pojawi się przed 11.10.13 mam nadzieje!

środa, 11 września 2013

Drużyny cz.2

A więc kolejna drużyna i tu pojawiają się nowi bohaterowie, no... w większości... Tak więc nie długo zaczną pojawiać się opisy tych bohaterów. Aha! Zapomniała bym o najważniejszym jest to drużyna złożona z tak zwanych czarnych charakterów (coś ala veksosi).

Dark Diamond

Pyrus: Władimir  Moskorow
Aqos: Marii Antoniov
Subterra: Dylan x259
Haos: Abbygiel ( Abby) Volkowa
Ventus: Feliks Łukasiewicz
Darkus: Gabrujel Darkdiamont

piątek, 30 sierpnia 2013

Hetaliowy Fanfic: Czyli Gimnazjalny Wyjazd Śladami Patronki na Litwę Ojczyznę Moją!

No więc, (tradycyjnie) dodaje One-shota, a może bardziej fanfic z hetalią, z okazji tego zielonej szkoły, którą mieliśmy na Litwie. Przerobiłam plan wycieczki i wychowawców, no i jest! A i dodałam nowe postaci: FemPolskę: Felicja Łukasiewicz- siostra bliźniaczka Felka,(Wiem imię oryginalne) oraz była żona Torisa z którym obecnie jest w stanie "wojny", oraz Tatiane (Trinę) Laurinaitis siostrę Torisa dawne Prusy Bałtyckie, obecnie Żmudź i Republika Zarzeczańska, nie przepada za bratem no i za resztą krajów bo nie są tak "Zatriniste" jak ona najbardziej nie cierpi Gilberta, od kąt ją napadał i  zagarnął jej ziemie i nazwę, tak samo nienawidzi gdy ją do niego porównują, bo nie widzi między nimi żadnego podobieństwa .. Od 1945 są parą... Ma popielate brązowe włosy i wściekle niebieskie oczy.
..................................................................................................................................
-Liciaaa!-usłyszał gdy tylko podniósł słuchawkę.-Wiesz co totalnie jutro do Cię przyjeżdżam!
-Słucham?
-Noo... Z grupką młodzieży z gimnazjum.
-Czekaj, czekaj od początku!
-Jejka, Licia! Nooo... Generalnie się w gimnazjum zatrudniłem, jako nauczyciel Historii, chciałem też na nauczyciela Polskiego, ale zarzucili mi, że kaleczę język takimi wyrazami, jak totalnie, czy tak jakby generalnie. Rozumiesz, MNIE!!! Przecie kto inny jak ja powinien wiedzieć jak ten język ma wyglądać, nie!?
-Feliks, skup się!-rzadko państwa mówiły do siebie po imieniu więc Łukasiewicz szybko się uspokoił.
- No jadę jutro do Landwarowa i potrzebuje przewodnika dla dzieci. No i pytam czybyś się nie zgodził?
-Bardzo chętnie, ale mam bardzo napięty grafik...
-No! Tośmy się zgadali! We wtorek o 10:00 w Trokach na parkingu! Pa!-I Polska się rozłączył, zostawiając Litwę w osłupieniu.
                        ***Dzień 1***
Stał samotnie na parkingu.Ciągle nie mógł zrozumieć dlaczego to robi, w końcu zadzwonił do niego w ostatniej chwili! Jednak nie potrafił zostawić przyjaciela w potrzebie.
Różowy Autobusik na polskich rejestracjach pojawił się na horyzoncie chwilę później Licia znalazł się w objęciach Polaka. 

-Totalnie Litwa nie wiesz jak się cieszę!-wrzasnął,ale gdy przypomniał sobie o gimnazjalistach puścił go i przedstawił młodzieży.-To jest pan Toris Laurinaitis będzie nas oprowadzał po Trokach i Winie przez 3 dni!
-Laba diena! Tak właściwie to jutro oprowadzać was będzie moja siostra Trina, bo mam ważne sprawy do załatwienia!-powiedział i widząc zdziwioną minę Felka dodał-W czwartek będę z powrotem!
Wycieczkę zaczęli od kienesy karaimskiej i starówki, w końcu dotarli do pomnika św. Jana Nepomucena. 
-To jest pomnik...-zaczął Toris 
- św. Niepomucena węgierskiego świętego patrona rybaków!-krzyknęła Węgry.
-Erzbest? Ty też tu przyjechałaś...-zaczął Litwa lecz urwał gdy spostrzegł małą (ja ci dam małą) szatynkę gapiącą się na niego z dziwną miną. 
-Wszystko z tobą w porządku spytał?
-Paaan, paan jest Toris Laurinaitis, Litwa!- zaczęła(m), a on patrzył na nią zdębiały.-Pani Felicja nie będzie zadowolona z tego spotkania!
Licek ożywił się na dźwięk imienia byłej żony.
-To Felicja też tu jest?-spytał przerażony...
-A coś myślał ruski przydupasie!-zaczęła wspomniana wyżej Polka, lecz gdy zorientowała się, że jest przy nich dziecko, urwała-Daruś ty nic nie słyszałaś prawda?
-Czego nie słyszałam pani Felicjo~?-odpowiedziała(m)
-Jaka wzorowa uczennica czyż, nie Litewska zarazo?-bardziej stwierdziła niż spytała.
-Ale co ty tu robisz?
-Zatrudniłam się w tym gimnazjum jako nauczycielka polskiego!
-Za mnie-dało się słyszeć z oddali głos Feliksa.
-A Węgry?-dodał.
-Feliks ją zaprosił!-dodała od niechcenia.
Tak "rozmawiając" dotarli na zamek, Felicja co rusz starała się w bić jakąś szpilę w Torisa, ale ten ją ignorował. Następnym punktem wycieczki był dworek nad jeziorem, ale najpierw była przerwa dla dzieciaków. Felicja postanowiła przejść się wzdłuż deptaku, na jednej z ławek siedział człowiek i grał na harmonii "Rotę". Mimowolnie zaczęła nucić...
-Nie rzucim ziemi skąd nasz ród!
Nie damy pogrześć mowy.
Polski my naród, polski lud, 
Królewski szczep Piastowy. 

Nie damy, by nas gnębił wróg!
Tak nam dopomóż Bóg! 
Tak nam dopomóż Bóg! 

Do krwi ostatniej kropli z żył
Bronić będziemy ducha,
Aż się rozpadnie w proch i w pył
Krzyżacka zawierucha.

Twierdzą nam będzie każdy próg!
Tak nam dopomóż..
.
-Ciągle pięknie śpiewasz wiesz?-Usłyszała głos Litwy.
Jednak nic nie odpowiedziała wróciła pod autokar zbierać towarzystwo.  W drodze Toris opowiadał dzieciakom o miejscach które mijają...
-Jest taka piosenka znana wśród polni litewskiej, którą wam zaśpiewam.


Gdzie nad Wilią drżą kaczeńce,
Zapatrzone w modrą gładź.
Świętojańskie płyną wieńce,
By dziewczętom szczęście dać.
Ukochana moja ziemio,
Wileńszczyzny drogi kraj.
Na nic Ciebie nie zamienię,
Z Tobą żyć i umrzeć daj.
Ostrej Bramie dnia każdego,
Woła wiernych dzwonów spiż.
trzy Krzyże Wiwulskiego,
Jak drogowskaz wiodą wzwyż.
Ukochana moja ziemio...
Rozrzucone ojców kości,
Pośród jarów, pośród gór.
Co uczyli tu polskości,
Dając dla nas piękny wzór.
Ukochana moja ziemio...
Felicja która wyjątkowo nabrała dobrego humoru  postanowiła również przyłączyć się do śpiewu i zabrała Litwie mikrofon.
-Jest też taka pieśń , którą swego czasu poznałam w Wilnie... Na nutę Hej sokoły! Więc może tak wspomogę pana przewodnika i zaśpiewam:
Wina, wina, wina,wina dajcie!
A jak umrę pochowajcie na zielonej Wilęszczynie
Przy kochanym mym mężczyźnie!-Toris słysząc tę piosenkę lekko się zaczerwienił, a Feliksa i Elę zatkało.
Jednak mina Feli wskazywała na to, żeby nie robił se nadziei ..Dotarli na miejsce w parku Węgry i Feliks gdzieś znikli, a Fela zajęła się dzieciakami. Toris miał spokój. I tak minął pierwszy dzień...

                   ***Dzień drugi***
 W nocy Toris nie mógł spać perspektywa zostawienia polskiej grupy młodzieży pod opieką swojej siostry i byłej żony (choć rozwodu formalnie nigdy nie mieli) pod czas wycieczki po Wilnie napawała go przerażeniem. Co prawda obydwie doskonale znały miasto, w końcu Trina oprócz patronatu nad Żmudzią, ucieleśniała także państwo Zarzeczańskie leżące w samym centrum wileńskiej starówki, a Felicja swego czasu mieszkała razem z nim w jednej z kamienic przy głównym placu... No, ale teraz znając temperament obydwu dziewcząt oraz uczucia  go darzą w sposób dobitny wskazywały mu, że razem z młodzikami są gotowię zburzyć mu stolicę, tak że ocalał by tylko skrawek ziemi należący do Triny. Jednak nie mógł odwołać wyjazdu zwłaszcza, że szefowa usilnie nalegała. Tak więc nie pozostało mu nic innego jak modlić się do Matki Ostrobramskiej o Opaczność dla starówki.
                     ***
Nasz wesoły różowy autobusik, jechał sobie radośnie po Litewskich drogach. Na pokładzie była już zarówno młodzież jak i pani oprowadzająca, która nie mogła ogarnąć jak jej braciszek ją w to wkopał? No bo czy pani prezydent choć raz nie mogła wziąć jej na delegacje? Co prawda od początku za część narodu litewskiego nie robiła. Ale to nie jej wina, że teraz nie ma państwa tylko tego krzyżackiego gówna, które nie dość że przez lata się pod nią podszywało to na koniec też bez państwa skończyło i... I teraz są narzeczeństwem .. Jak to się stało po dziś dzień nie wiedziała. No, ale wracając do wesołej gromadki polskiej młodzieży, którą miała oprowadzać. Właśnie autokar zatrzymał się na parkingu niedaleko mostów oddzielających litewską ziemie od jej królestwa. Gdy przechodzili przez most zatrzymała wycieczkę i zaczęła opowiadać o prawach Republiki Zarzeczańskiej oraz o moście na którym stali otóż w do poręczy mostów przyczepione są kłódki z imionami zakochanych. Ten fakt najbardziej zainteresował Erzbest która zaczęła je przeglądać. Jej uwagę przykuła jedna wyglądała na starą ale zrobiona była ze srebra... Przyjrzała się jej i pisnęła tak, zwróciła uwagę wszystkich zebranych. Jednak zignorowała.
-Feliks!- przywołała Polskę.- Choć zobacz!
Chłopak posłusznie podszedł i zdębiał patrząc na kłódce  na której widniał napis: Felicja+Taurys Rzeczpospolita Obojga Narodów A.D 1699
-Nie wieże...- dodał w końcu, a koło niego pojawiła się pojawiła się niska/ sama przyznałam, że jestem niska :,(  szatynka z wielkim uśmiechem.
- To kłódka pani Felicji i pana Torisa  co, nie?- spytała(m) z szatańskim uśmiechem.
-Nie co ty gadasz! Dara ta kłódka ma ponad 300 lat!
-Ale to ich! Bo oni są państwami tak samo jak pan psorze Polsko!
-Totalnie nie ogarniam o co ci chodzi! Idź do koleżanek i bądź cicho!- dodał wymykając się w bok razem z Elą.
-To dziecko mnie przeraża! Kolejna która hetalię oglądała. Że też Japonia musiała się wygadać!!!-mruknął jeszcze.
Zwiedzali dalej starówkę, dom Mickiewicza gdzie Trina nie omieszkała zacytować w pięciu językach
 "Litwo! Ojczyzno moja! Ty jesteś jak zdrowie;
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuje, bo tęsknię po tobie."

Przy czym Fela dostała drgawek, ale z racji na obecność młodzieży ogarnęła się i ruszyli dalej do kościoła św. Anny. W Lenkijce odżyły wspomnienia... Później pożegnali się z Triną pod pałacem prezydenckim ( musiała coś załatwić pod nie obecność prezydentowej i brata. Felicja oprowadzała dalej w ten sposób dotarli pod ostrą bramę gdzie mieli zamówioną mszę ( w ogóle to ta zielona szkoła to bardziej pielgrzymka była, szczegół). Oczywiście na mszy nie mogła się skupić w uszach dźwięczał jej tekst "Pana Tadeusza"- 

Panno Święta, co jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem
(Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę
Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę
I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu),
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono.
Tymczasem przenoś moję duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,
A wszystko przepasane, jakby wstęgą, miedzą
Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą.

Po mszy był czas wolny i powrót do Landwarowa.
             ***Dzień 3-ostatni***
Znów Litwa oprowadzał młodzież tym razem po Wilnie. Głównym punktem wycieczki był obraz Jezu Ufam Tobie, obyło się bez kłótni z Felicją, no do czasu... Ostatnim punktem wycieczki był ośrodek agroturystyczny pod Wilnem, dzieciaki ruszyły na podbój (i przypadkiem bujając mostem na linach go nie rozwalili, no ale kto by się to dzieciarnią zajmował! Na pewno nie wychowawczynie zajmujące się robieniem zdjęć XD)
Felicja przysiadła na trawie niedaleko rzeczki, chwilę potem przysiadł się do niej Toris.
-Po co tu nas zabrałeś?-zaczęła.
-Powiedzmy że mam do tego miejsca sentyment.
-Nie rozumiem... O co ci chodzi... Ale takie bawienie się... Moimi uczuciami nie jest... W porządku -dodała, ale głos zaczął jej się łamać.
-Lenkija, proszę cię! Daj mi się wytłumaczyć! Wybacz mi!!!-krzyknął i widząc, że zbiera jej się na płacz przytulił ją.
-Na to już za późno! Zostaw mnie w spokoju!!!-warknęła wstając.
-Felicja!
-Chciała bym ci wybaczyć Toris, ale nie potrafię...-dodała i ruszyła do autokaru. To był koniec zwiedzania, dzieci wróciły ośrodka. Wieczorem było ognisko i śpiewy. A rano... Powrót do Polski.
..................................................................................................................................
Po pierwsze chciałabym wytłumaczyć osobą które znają ze szkoły, że nie! nie widziałam p. Doroty od polskiego i pana przewodnika razem w jakieś dwu znacznej scenie, oraz że Toris jest 30 razy przystojniejszy od przewodnika i w przeciwieństwie do niego używa szczoteczki do zębów... Co by tu jeszcze do moich czytelników NN na pewno pojawi się jeszcze we wrześniu!

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 5 historia (cz.4?)

-Słucham!?
-Chcemy żebyś nauczyła nas grać w bakugan.-powtórzyła ciszej rudowłosa.
-Ja już nie gram!-odpowiedział drugi rudzielec.
-Ale...-zaczęła młodsza.
-Nie musisz z nami walczyć masz nas nauczyć podstawowych zasad!-do rozmowy włączyła się siedząca w kącie blondynka.
-Po tych wszystkich latach...ehhhh... No dobrze będę was uczyć.
-Jest!-krzyknęły równocześnie przybyłe.
-Ale są warunki! Po pierwsze macie robić wszystko co wam każe! Po drugie Chris ma przyznać, że jestem lepszą baletnicą niż ona...
-Po moim trupie!!!-wydarła się blondynka.
-... I zdjąć te durne fioletowe soczewki! Po trzecie trenując u mnie nie ma mowy o żadnych podstawach,wychodząc z tej szkółki macie być niezwyciężone! Po czwarte i najważniejsze macie kategoryczny zakaz chodzenia do Bakuprzestrzeni!
-Dlaczego!?-spytała Soon.
-Właśnie, niby jak mamy trenować!?-dodała Chris.
-Bakuprzestrzeń jest teraz niebezpieczna! A o trening się nie martwcie. Jeśli którejś się nie podoba to drzwi są otwarte! Zrozumiano?
-Tak!-odpowiedziały równocześnie.
-Chris masz coś do dodania?
-Tak.
-Słucham.
-Alice...
-Tak.
-...ty...ty...
-Wysłów się!
-... Tańczysz lepiej...niż...niż... ja.
-Ha! Muzyka dla mych uszu! Dobrze Soon, zaprowadź Chris do pokoju gościnnego będziecie tam razem mieszkać, rozpakujcie się i o 18:00 zbiórka przed domem!
-18:00? To za 15 minut!-krzyknęła blondynka.
-Więc się pospieszcie! No ruchy! ruchy!
********
-No mam nadzieje że ciepło się ubrałyście!-powiedziała patrząc na drżące dziewczyny.-Jest jakieś minus dwadzieścia, oto wasz pierwszy trening gdzieś w tym lesie ukryłam 6 bakuganów każdy z innej domeny, musicie je znaleźć! A dopóki tego nie zrobicie nie możecie wrócić do domu! Aha, tu macie podręcznik, ze wszystkimi podstawowymi zasadami, macie się ich nauczyć!
-Co!? Niby jak zamarznięcie ma pomóc w grze bakugan!-oburzyła się Chris.
-Zobaczysz jak wrócisz a teraz do roboty!
***
Siedziała w fotelu owinięta ciepłym kocem, popijała ciepłą herbatkę z jaśminu.Minęły dwa tygodnie odkąd jej kuzynka i dawna rywalka przybyły do jej domu. Dwa tygodnie odkąd wysłała je na " nauki w terenie", zaczynała się martwić. Zwłaszcza, że od paru dni trwała ostra śnieżyca. W tym momencie usłyszała nieśmiałe pukanie, chwile później powtórzyło się i tym razem było wyraźniejsze. Wstała by otworzyć drzwi. Za nimi stały dwie dziewczyny całkowicie przemarznięte.
-Słucham panie.-zaczęła.
-Z...z...zadanie wy...y...wykonane...-wycedziła Soon.
-Nie rozumiem?
-Znalazłyśmy te cholerne Bakugany!
Wpuść nas do środka!-Wrzasnęła Chris.
-Aaa...o tym mówicie...-odpowiedziała-może najpierw podzielicie się ze mną wnioskami z lekcji?
-A...alice, Z...za...raz Zzz...zamarzniemy!
-No dobrze, Właście!-Wpuściła dziewczyny do środka i poszła zaparzyć jeszcze dwie herbaty.
Chwile potem siedziały razem w salonie.
-No to czekam na sprawozdanie.-zaczęła najstarsza.
-Znalazłyśmy Bakugany z wszystkich domen. Oto one!-odpowiedziała Soon, Chris cały czas  siedziała przy oknie patrząc w przestrzeń.
-Podręcznik przeczytany?
-Tak
-No jakieś wnioski?
-Przestań nas wypytywać zrobiłyśmy wszystko co chciałaś! Znalazłyśmy te przeklęte kulki! Jedną musiałyśmy wyciągać z ognia! I to niebyło najgorsze! Trza było się wspinać na drzewa, góry! Grzebać w zamarźniętej ziemi, pływać w skutym lodem jeziorze, łazić po ciemnej, obślizgłej jaskini! Czego ty jeszcze oczekujesz!?-wybuchła blondynka.
-Wniosków z lekcji. Bo jeśli ich nie ma to lekcja była bezsensu.
-Czyli błąkałyśmy się po tym lesie po nic!?
-Nie, jeśli dłużej się zastanowicie!
-Aquos,Subterra, Pyrus, Ventus; woda, ziemia, ogień, powietrze...-zaczęła Soon.-Cztery żywioły, Grecy wierzyli, że z nich składa się świat, no i poniekąd tak jest...
-A Haos i Darkus?
-Światło-energia słoneczna, która umożliwia fotosyntezę i życie na ziemi, a Darkus...-dodała Chris.
-Ciemność, chyba najmniej lubiana domena... Źle się kojarzy... Ciemność, smutek, strach... Ale tak samo jak inne domeny ma swoje dobre i złe strony. W nocy człowiek odpoczywa, ktoś kiedyś powiedział: "bez ciemności niema snów"... Gdy człowiek jest na dnie rozpaczy jedyne co mu pozostaje to nadzieja na lepsze jutro, co w efekcie daje siłę by walczyć dalej... No... Troszkę się zagadałam-dokończyła Alice.-Dobrze! Zdałyście od jutra zaczynamy trening na tych bakuganach, nie są one najsilniejsze  ale nie oto chodzi... Musicie znaleźć swoją domenę w której będziecie walczyć, nie spieszcie się, tylko gdy będziecie pewne swojego wyboru będziemy mogły zacząć prawdziwy trening! A zapomniałabym tu macie listę swoich obowiązków domowych i zajęć dodatkowych!
-Co takiego?- spytały równocześnie.
-Myślałyście, że będziecie mieszkać u mnie i trenować za darmo? Po za tym treningowi metalnemu powinien towarzyszyć fizyczny! A teraz do łóżek marsz, bo jutro o szóstej biegi!
-po jej słowach dziewczyny nie chętnie, ale w miarę szybko ruszyły w kierunku swojego pokoju.
..........................................
No i kolejna część 5 rozdziału za mną... Jeszcze trochę ich będzie... 3 albo cztery, a potem wrócę do głównego opowiadania, przynajmniej taką mam nadzieje, bo ostatnio odeszła mi pasja do bakugan...  Ma to dość duży związek z tym, że przestało być emitowane na CN, który nota bene moim zdaniem się stacza... Oraz z tym, że jest coraz mniej blogów o tej tematyce... Ostatnio na przykład  ukończony został blog Akemi :(, co prawda w wielkim stylu, ale szkoda... No i na pewno nie pomaga brak czytelników .. Ale zrobię wszystko by nie zawieszać bloga! No bo jest nadzieja w nowych bakupisarkach takich jak Kira i Will, które pozdrawiam.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Le film ( aut.Julie Makimoto cz. 4) Transmutacja Blogów cz.I

Szłam powoli ulicą (ponieważ bardzo lubię spacerować, a na szybsze chodzenie kondycja mi nie pozwala. Nie dlatego że nie potrafię inaczej zaczynać One-shotów!!!) nie wiedziałam co ze sobą zrobić... Była końcówka wakacji, a ja się nudziłam!!! W dodatku jestem na tyle leniwa, że nie ważne za co się zabrałam nie kończyłam tego bo mi się nie chciało. Tak też było z nową notką na bloga. Nigdzie nie mogłam znaleść weny, choć ostatnio znalazłam nowe ciekawe baku-blogi. Jednak nie tylko to zaniedbałam, taaak le film nie miał jeszcze gotowego scenariusza... Nie mówiąc o obróbce pierwszych nakręconych scen. Zrezygnowana przystanęłam i otworzyłam mój notatnik. Nabazgrałam kilka nie wyraźnych zdań i znalazłam się... No to napewno nie było Bakugan City... Tylko... Nowa Vestroja!!! Przez chwile nie wiedziałam co zrobić... Jedno było pewne nie mogę wrócić. Bo skończył mi się tusz!!! Po pewnym czasie postanowiłam ruszyć przed siebie.No bo co miałam robić? Po paru... Godzinach... Tułaczki zobaczyłam światło! Zaczęłam bieć w jego stronę i wpadłam na łąkę na której... Obiadował ( jest takie słowo? O.o) Ruch Oporu bakugan i Młodzi Wojownicy wśród których zauważyłam... 
-O Szyszynka!- wrzasnęłam i chciałam uciekać, lecz było już zapóźno.
-Dara co ty tu robisz!?- usłyszałam głos szefowej. Jej ton nie świadczył  o niczym dobrym...
-Ja... Ja... Wpadłam do telepotu, gdy szukałam was w centrali.- skłamałam. 
-Uch! Jaka niezdara z ciebie!- krzyknęła.- No już trudno, siadaj i jedz! I nie wąż mi się wspominać o M.  I.  K.  O. Ł. A. J. K. O. W. Y. M. I. N. C. Y. D. E. N. C. I. E. 
-Cześć, jestem Dara!-przywitałam się i zajęłam miejsce obok Julie. 
-Ace.
-Baron.
-Soon.
-Chris.
-Angie.
-Alice.-odpowiedzieli ci którzy mnie nie znali, choć ja znałam ich. Dobrze, niektórych zbyt dobrze...
Obiad mijał spokojnie wszyscy rozmawiali, śmiali się i żartowali... No nie licząc mojej kochanej pani reżyser która storcowała mnie pytaniami na temat scenariusza. W pewnym momencie, do stołu podeszła dziewczyna, której... Kompletnie nie kojarzyłam... Nie pewnie wstałam i podeszłam do niej.
-Cześć! Nazywam się Dara Darkus-Asakura, a ty?
Dziewczyna przez chwile patrzyła na mnie w osłupjeniu, poczym powiedziała.
-Kira...
Teraz i ja osłupiałam. 
-Chwila, chyba nie... Ty piszesz bloga?-spytałam.
-Aha... Ty... Chyba też, nie?
-No... Czekaj to znaczy, że jestem w twoim blogu? 
-Chyba tak... Ale jak to możliwę?
-Nie wiem, co dziwniejsze co tu robią postacie z mojego bloga?!
-Słucham!? 
-Noo... Jest tu Julie z mojego bloga ... W sensie jako moja szefowa... No i  Dan, Mira i reszta mnie znają... Jest Soon i Chris. No i Angie, którą przecież wymyśliłam!!!
-Jak to?-krzyknęła Kira.-Czy to znaczy, że... 
-Nasze blogi się połączyły!
-Ale jak to się stało?
-Nie wiem...
-To co robimy?
-Nie mam pojęcia...-odpowiedziałam i schowałam twarz w dłoniach.
                  CDN?
..........................
Tak więc,  zaczynam tradycyjnie od tak więc i stwierdzam, że napisałam One-shota dla Kiry i mam nadzieje, że się podoba. Mam zamiar to dokończyć... Kiedyś jak wrócę do domowej cywilizacji i może jak da los, (proszę!) we współpracy z Kirą lub Miste... Przepraszam za błędy, pisałam na komórce.

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 5 (Historia cz. 3)

Szła powoli korytarzem, czytając jedną z Neathianiskich powieści. Minęły już 3 miesiące odkąd tu trafiła wiele rzeczy się od tego czasu zmieniło... Po pierwsze przybyli Młodzi Wojownicy co zmusiło ją do zejścia z frontu, po drugie została mianowana dyrektorem Instytutu Bakubiotechnologi, po trzecie ( z racji, że musiała zejść z frontu) została dowódcą 4 Dywizjonu Straży Wewnętrznej, co zabierało dużo czasu i zmniejszało szanse na spotkanie kogoś z ziemi do minimum... Taaak jej zachowanie było dosyć dziwne, powinna się z nimi spotkać, porozmawiać... Ale, ale nie potrafiła... Nie chciała się im teraz z wszystkiego tłumaczyć...
Jej rozmyślania przerwało nagłe pchnięcie, chwile potem znalazła się na podłodze. Gdy zorientowała się co właśnie się wydarzyło, zobaczyła  nad sobą znane miodowe tęczówki ( oczywiście ich właściciela również). Poczuła wypieki na policzkach (chociaż biorąc pod uwagę iż była "przemieniona" w Neathiankę to kolor był granatowy). Leżeli tak przez chwilę gapiąc się na siebie. Pierwszy ocknął się Shun.
-Przepraszam Dame Dworu. -powiedział wstając z dziewczyny. Następnie podał jej rękę. Jednak nie skorzystała z pomocy. Samodzielnie wstała i poparzyła na niego "bojowym spojrzeniem".
-Rycerzu Zamkowy.
- Słucham?
- Jak się pan, szczypie po ceregielach to przynajmniej wie z kim rozmawia! Nie jestem tylko damą dworu. Jestem rycerzem zamkowym dowódcą 4" Dywizjonu Straży Wewnętrznej", a także dyrektorem Instytutu...- tyle zdążyła powiedzieć zanim ugryzła się w język.
- Czwarty Dywizjon? Nigdy nie słyszałem.
- A co to pana obchodzi?
- Aaa, bo jestem ciekaw!
-To nie pana sprawa!
-A może jednak?
- Nie sądzę, żegnam!
-Czekaj!
- Co znowu?! - odwrzasnęła granatowa ze złości^^
- Twoja książka.- odpowiedział całkiem spokojnie, co sprawiło, że  dziewczyna się opamiętała. Jak to możliwe, że tak się na niego wkurzyła?
- Oh, tak... dzięki.- odparła zakłopotana.- i przepraszam.
- Nie ma za co. A mogę poznać imię panienki by następnym razem nie musieć wymieniać wszystkich tytułów?- popatrzyła na niego zdezorientowana. Nie może mu wyznać kim jest, ale też musi coś powiedzieć...
-Anastazja.
- Shun, mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy. Do zobaczenia.
                                                   ***
-Banda rozwydrzonych dzieciaków!- Wrzasnęła płosząc ptaki znajdujące się na dziedzińcu.
-Co się znowu stało?- spytała zaskoczona Fabia.
- Są niezorganizowani i nie słuchają się dowódcy!
- Alice to najlepszy oddział kadetów konczących KARZ! (Królewską Akademie Rycerzy Zamkowych) Nie mogą być nieprzygotowani do...
-Ależ, są.
-To już się pogubiłam! W czym właściwie jest problem?
-Oni wiedzą...
-Słucham?
-Wiedzą, że nie jestem neathianką.
-Jak to?
-To naprawdę zdolne dzieci, od razu zauważyły włączony choloprogramator w identyfikatorze.
-I co, teraz myślą, że jesteś gunalianką i nie chcą Cię słuchać?
-Tak.
-Ehhhhh porozmawiam z nimi, ale będę musiała wspomnieć o tym skąd pochodzisz…
-Wiem, ale proszę wytłumacz im, że nikt nie może wiedzieć. Błagam!
-Jasne. -odpowiedziała Fabia po czym odeszła, zostawiając dziewczynę samą na dziedzińcu. Właśnie wróciły ptaki, były to te same ptaki, ( w sensie gatunek) które  10 lat temu sprowadziła na Neathie jej mama. Wyjęła z kieszeni kromkę chleba i pokruszyła. Część okruchów zostawiła na dłoni, resztę rozsypała po ziemi, ptaki od razu rzuciły się na jedzenie. Tylko jeden najmniejszy, który nie mógł przepchnąć do pokarmu, popatrzył na Alice. Chwile potem podfrunął i wylądował na jej ręcę. Pogłaskała go, w tem ptaszek odleciał a wraz z nim reszta stada.
-Nie wiedziałem, że na Neathii są ptaki.-usłyszała za sobą znajomy głos i natychmiast się odwróciła, wpadając na bruneta. -Panno Anastazjo, może pani uważać. Niech pani tak na mnie nie leci.
( Taaak wiem kiepski suchar, w dodatku w ustach Shuna... No brzmi dość...echem...nieważne) poczuła, że robi się granatowa, znowu! Jednak szybko się otrząsała.
-Witam. Tak na Neathii są ptaki...Eee...Księżniczka Fabia je tu sprowadziła.
-Naprawdę?
-Tak.
-Nie zauważyłem.
-To twój problem.
-Jednak by się tu zadomowiły powinno minąć trochę więcej czasu niż 2 miesiące, nie prawdarz?
- A pan co? Ornitolog się znalazł!
-No proszę, skąd panienka wie jak się u nas na ziemi nazywa badaczy ptactwa?-poczuła, że robi się granatowa :p, a szczególnie nie pomógł fakt że chłopak podszedł do niej nie co bliżej. Zaczęła się jąkać.
-Ja... ja... ja...eee...ja dużo czytałam o ziemi i...
-Jesteś bardzo zagadkową osobą, wiesz?-powiedział chwytając ją za barki i przysuwając nieco bliżej.-W dodatku kogoś mi strasznie przypominasz.
Poczuła, że robi się jej gorąco. Wiedział! Wiedział kim jest! Ale skont? Była dyskretna, a Fabia by mu nie powiedziała. Nie to tylko przypuszczenia! Nie ma dowodów, ale to nie znaczy, że jest bezpieczna, co to, to nie! Nie może dłużej zostać na Neathii, musi wracać. Natychmiast!!!
-Przepraszam, ale muszę wracać do zamku.
-Rozumiem. Do widzenia.
-Żegnaj.-odpowiedziała i ruszyła w kierunku budynku.
                                        ***
-Wracam!-krzyknęła wpadając do sali tronowej i oczy wszystkich obecnych zwróciły się na nią.
-Słucham?-odezwała się królowa.
-Ja...ja wracam na ziemie.
-Co dlaczego?-spytała Fabia.
-Już dłużej nie mogę, nie przydam wam się na polu bitwy, a prace laboratoryjne mogę wykonywać u siebie, ja nie potrafię się już dłużej się ukrywać, przepraszam.
-Królowo nie możesz na to pozwolić!-do rozmowy włączył się kapitan Elright.
-Niech wraca.
-Jak to!?-krzyknęli jednocześnie pozostali Neathianie.
-Nie możemy jej tu zatrzymywać, dość nam pomogła. Proszę cię tylko
byś miała z nami kontakt.
-Alice, kiedy wracasz? -spytała Fabia.
-Za 20 minut otworzy się portal, to... To jest nasze pożegnanie.-podeszła do dziewczyny i przytuliła ją.-Księżniczko, Generale, Wasza wysokość, żegnam.
-Żegnaj, córko Vanessy, pierwszej strażniczki Kuli. - odpowiedziała ceremonialnie królowa.
Dziewczyna wyszła z sali i od razu ruszyła do stajni, gdzie czekały na nią jej zwierzęta i torby.
-Jeszcze 5 minut, chyba mogę zdjąć kamuflaż.- powiedziała sama do siebie i wyłączyła urządzenie w identyfikatorze.
-Alice...-usłyszała za sobą głos przyjaciółki.
-Fabia? Co ty tu robisz?
-Przyszłam się pożegnać.
***
Szedł dziedzińcem, rozglądając się dookoła, nagle spostrzegł ścieżkę której wcześniej nie widzał. Postanowił,  że przejdzie się i sprawdzi dokąd prowadzi. Jak się okazało droga wiodła do królewskich stajni. Zdziwił się nieco i ruszył do stajni. Gdy otworzył drzwi zobaczył księżniczkę rozmawiała z... Jego serce zamarło. Widział ją, a więc to prawda!  Mrugnął. Dziewczyny nie było. Rozejrzał się po pomieszczeniu, nigdzie jej nie widział. Wtedy zauważyła go księżniczka Fabia.
-Shun co ty tu robisz?-spytała.
-Spaceruje. Z kim rozmawiałaś?
-Z nikim, znaczy z lufindami.(neathiański odpowiednik konia)
***
Powoli opadła na fotel, odprowadziła już Izabel do stajni, rozpakowała się, przebrała. Teraz czas na odpoczynek. Taaak tego teraz najbardziej potrzebowała. Jednak nie było jej danę odpocząć gdyż po chwili usłyszała dzwonek. Zrezygnowana wstała i ruszyła do dzwi.
 - Kogo znowu niesie?- stwierdziła majstrując przy zamku. Lecz gdy otworzyła drzwi zamarła. " Czy ten dzień mógłby być jeszcze gorszy" przeszło jej przez myśl.

..............................
.............................................................
Tak więc moje skarbeczki, bo chyba ktoś to czyta... Mam nadzieje = ="
No więc dawno mnie nie było ale teraz muszę prowadzić dwa blogi nieprawdaż chociaż o stanie drugiego wolałabym się nie wypowiadać X_x Taaak jeszcze nie rozwinęłam na dobre tej opowieści, a już mam w planach, o zgrozo! Trzeciego bloga. Już mam prawie cały prolog i to chyba najdłuższy jaki udało mi się napisać (pomijając fakt, że pozostałe miały ok 10 linijek). No, ale z rozpoczynaniem nowego przedsięwzięcia trochę się wstrzymam tak do listopada. To nie znaczy że zawieszania tego bloga co to, to nie następna notka z głównego opowiadania powinna być w lipcu, a na razie muszę zająć się SK. Ciągle proszę was o imię dla Bakugana-gryfa Pyrusa!

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 5 (Historia cz.2)

Siedziała przy stole rozmyślając nad tym czego się dowiedziała, nie były to łatwe wspomnienia i szczerze żałowała że nie posłuchała rad Lisi. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba wziąć się do działania!
Szybko wstała i ruszyła do laboratorium. W którym spędziła następne dwa dni na naprawianiu teleportu. Po powrocie do swojego pokoju padła na łóżko i zasnęła.
                                                *********
Obudziło ją drapanie kota który, postanowił zrobić sobie drapak z ramy łóżka. Usiadła na łóżku i spojrzała na kalendarz. Spała dwa dni!!! Czyli wychodzi że mogła nie zarywać tych nocy i na to samo by wyszło... Nie ważne. Wstała z łóżka i poczuła przeszywający ból w okolicach skroni, ale zignorowała to i ruszyła w kierunku szafy. Gdy otworzyła jej drzwi jej oczom ukazała się sterta ubrań poukładanych na półkach lub po zawieszanych na wieszakach^^.
Przez chwilę na nie patrzyła po czym zaczęła wyrzucać je z mebla na podłogę i łóżko.  Gdy szafa była już pusta, weszła do niej (lecz nie zamknęła za sobą drzwiczek gdyż była bardzo roztropną dziewczynką, po czym zorientowała się, że jednak nie trafiła do Narni i wybuchła rzewnym płaczem XD) i szarpnęła tylną ściankę tak, że ta się otworzyła ( chodzi oto że to była taka szafa z dwoma dnami^^) i odkryła kombinezonek rycerza zamkowego( takie coś co nosiła Fabia, tyle że  w barwach darkusa).( Zdanie na 8 linijek i z 3 nawiasami, ehhhhh zaczynam bić własne rekordy.) Po raz kolejny spojrzała na ubrania które teraz leżały porozwalane po całym pokoju. Połorzyła na łóżku torbę po czym wrzuciła do niej leżące obok niej czarne dresy i bluzę oraz fioletową podkoszulkę oraz zieloną piżamkę. Już miała zamiar ją zamknąć gdy jej wzrok padł na białą suknię przepasaną fioletową wstążką  walniętą na krzesło. Przez chwilę się zastanawiała po czym i ją spakowała razem z liliowymi rajstopkami i pasującymi do wszystkiego czółenkami ( oj przecież nie dam jej się męczyć na obcasach nie?).  Zamknęła torbę i przyodziała kombinezon który o dziwo pasował jak ulał. W końcu była gotowa ruszyła do laboratorium ( oczywiście zamknęła dom). Gdy dotarła na miejsce przy teleporcie czekały na nią  czarny kot i izabelowaty koń, jednak nie zdziwiło jej to. Wstukała na komputerze parę danych i wsiadła na klacz po chwili w galopowała w maszynę a za nią wbiegł czarny kot.
                            ***
- Kapitanie, nasze czujniki wykryły bakugana i wojownika w rejonie x15. - donośny głos rycerza rozległ się po centrum dowodzenia.
- Co to za bakugan?
- Nie wiemy, nie ma go w spisę jedyne co jesteśmy w stanie określić to to, że jest to bakugan Darkusa o niezwykłej mocy!
- Jak udało im się przedrzeć przez 2 osłonę?
- Kapitanie nie wykryto u nich gadaliańskiego DNA.
- Jak to? Na Neatii nie ma przecież wojowników Darkusa! To może być jakiś podstęp musimy powiadomić królową!
                           ***
Siedziała na koniu^^ i spoglądała w dal, nie za bardzo wiedziała co teraz zrobić. Wyjęła z kieszeni czarno-fioletową kulkę i usiadła w cieniu rozłożystego drzewa, a obok niej czarny kot.
-Eeee, Katia- zaczęła niepewnie do kulki- wiem, że dawno nie rozmawiałyśmy ale... Chcesz być jeszcze moim bakuganem?
Niestety odpowiedział jej tylko mgły ścigający wśród sitowia wiatr. (sznur Kormoranów w locie splątał się!XD )
- I co ja mam teraz zrobić Dara?- zwróciła się tym razem do kotki która zdążyła jej się wtarabanić na kolana. Kot obrócił do niej swą śliczną główkę i wlepił swoje ślepka w jej oczy, po czym spojrzał na trzymaną przez nią kulkę. Kot wyciągnął się, zszedł z kolan dziewczyny, odszedł od niej na parę metrów i ruszył biegiem w jej kierunku. Nim zdążyła zareagować kot wytrącił jej z ręki Bakugana i
zaczął się nim bawić, turlając go w tą i z powrotem. Nagle kulka przybrała kształt ptaka, który wbił się próbując uciec przed Darą. Oczywiście kotka nie pozostawała w tyle i ruszyła w pogoń za bakuganem.
Cała pogoń potrwała by jeszcze trochę gdyby nie to, że Katia spostrzegła dziewczynę siedzącą przy drzewie i u niej postanowiła znaleźć schronienie.
- No dobra! Wygrałaś!- furknęła do dziewczyny.
- O fajnie! Ale co?
- Oooo.... Już nie udawaj doskonale wiesz o co mi chodzi!
- No, właśnie  nie za bardzo!
- Zostawiłaś mnie! 10 lat przeleżałam na dnie starej,śmierdzącej szafy!
-Moja szafa wcale nie śmierdzi!
-A niby skąd to wiesz! Chociaż to nie było wcale najgorsze! Podobno znalazłaś sobie nowego Bakugana!!! Wiesz jak ja się z tym czuł... - niestety (bądź stety) nie było jej dane dokończyć, ponieważ czarna kotka znów skoczyła przygwożdżając ją do piaszczystej gleby.
-Zabierz tego kota!
- Dziewczyna posłusznie wstała i podniosła kota z Bakugana lecz gdy się odwróciła jej oczom ukazało się coś, co najmniej nie oczekiwanego...
Mianowicie gwardia rycerzy zamkowych z kapitanem Elright na czele. Ale nie tylko ona była zdziwiona, grupka Neathan nerwowo przenosiła wzrok z niej, na Darę, z Dary na Izabeli, to znów na nią i za Chiny nie wiedzieli co z tym fantem zrobić. Po dłuższej ciszy odezwał się kapitan.
- Imię i Nazwisko oraz w jakim celu przybywasz!
- Słucham?
- Podaj  imię i nazwisko oraz w jakim celu przybywasz.
- Anastazja Alicja Gehabich, przybywam w odpowiedzi na wiadomość księżniczki.
- Możemy jej ufać?- szepnął kap.A do jednego z rycerzy.
- Nie wiem... -odpowiedział, a następnie zwrócił się do kosmitki.-Ej ty możemy ci ufać?
-Tak.
- Widzi kapitan możemy!
- Aha, okkkk... Nie! Chwila najpierw myśmy się skontaktować z księżniczką ona będzie wiedzieć co robić.
-Nie wiem czy to konieczne-odezwał się inny rycerz.-Ja bym ją aresztował!
-Dlaczego?
- Bo nosi mundur rycerza zamkowego, podszywa się!
-Halo? Przepraszam! Ale czy mogła bym się widzieć z księżniczką Fabią?
- Tak, ale musisz oddać swojego Bakugana i te dziwne stworzenia!
-Eeee...No, dobrze pod warunkiem że będą dobrze traktowane.
- O to nie musisz się martwić, kapitan Elright zgłaszam się do bazy proszę o promień deportacyjny.
Zaraz po tym jak wymówił te słowa niebo rozświetliło jasne światło ( a w ogóle to może być ciemne światło) i wszyscy znaleźli się w wielkiej sali. Kapitan wziął ją za rękę i zaczął ciągnąć w kierunku drzwi.
- Słuchaj teraz zaprowadzę cię do królowej to od niej będzie zależeć co się z tobą stanie.
- Rozumiem.
Wrota zostały otwarte ruszyli poprzez jeszcze większą salę, po czerwonym dywanie w kierunku tronu królowej. Gdy znaleźli się przed nim oby dwoje uklękli. Chwilę potem kapitan wstał.
- Królowo o to przybysz z innej planety, mówi że ma pokojowe zamiary i przybył w odpowiedzi na naszą wiadomość. Zażąda spotkania z twoją siostrą księżniczką Fabią.
-Rozumiem, proszę cię powstań Rycerzu Zamkowy, Damo Dworu (2 w 1 :P) Anastazjo Gehabich, miło mi modź cię ugościć po tak długiej nie obecności i po tym co zrobiła dla nas twoja matka.
- i tu... Jakby to określić... Wszystkich zatkało łącznie z samą Alice, oczywiście pamiętała swoją przeszłość( dzięki Lisi), ale nie sądziła, że królowa ją rozpozna.
- Dziękuje Królowo. - odpowiedziała.
- Co do spotkania z Fabią... Nie długo powinna się tu pojawić więc masz trochę czasu by się odświeżyć.- oznajmiła po czym  zwróciła się do Elrighta-Kapitanie zaprowadź proszę naszego gościa do jego komnaty i proszę dostarczyć jej wszystkie bagaże i stworzenia z którymi tu przybyła.
-Oczywiście moja Królowo.
                            ***
Szła długim korytarzem. Była tu może 20 minut, a już doskonale orientowała się w planie zamku. O np. za tymi dużymi drzwiami była jadalnia, a tam centrum dowodzenia, a tu pokój księżniczki... I szłaby tak dalej i wymieniała wszystkie pokoje, gdyby nie fakt że na korytarzu rozległ się pisk.
-Aliceee!- usłyszała po czym znalazła się w uścisku granatowowłosej.
- Fabia! Mnie też miło cię widzieć, ale czy takie zachowanie przystoi księżniczce?- odpowiedziała uwalniając się z uścisku dziewczyny.
-No wiesz!
-Wiem!
-Ale co?
- Bardzo wiele rzeczy, jak mnie zaprosisz do siebie do Ci opowiem.
- No dobra- powiedziała otwierając
  drzwi do swojej komnaty- Zapraszam.
- Tak więc wiem kto może wam pomóc w walce.
- Jak to ? Ty nie będziesz walczyć?
- Będę ale przybyłam tu głównie
po to by pomóc w laboratorium, jakoś ostatnio nie dogaduje się z Katią...
- Jak to ? Przecież ona, ona by mogła wszystko zmienić!
-Wiem ale jest ostatnio... Eee... Niedysponowana.
-Rozumiem to co to za istoty które mogą nam pomóc?
- Na ziemi istnieje coś takiego jak bakuprzestrzeń ludzie toczą w niej bitwy bakuganów. Mam tu kartę pamięci z danymi które pomogą ci ją z lokalizować. Gdy tam dotrzesz szukaj ludzi nazywających siebie Młodymi Wojownikami.
- Rozumiem, wiesz ostatnio otrzymaliśmy pewien sygnał z ziemi czuje, że to co powiedziałaś ma z tym związek.
-Aaa fabia jeszcze jedno gdy tu dotrą nie wspominaj o mnie, będę chodzić po pałacu w hologramowej formie Nethianina, nie mogą dowiedzieć się że tu jestem!
- Dlaczego?
- To dłuższa historia...
....................................................................................................................................................................
Po pierwsze strasznie przepraszam że tak długo mnie nie było! Jakoś tak wyszło... Nieważne... I jeszcze za to co napisałam. To chyba najgorszy rozdział od czasów pierwszego... Ale brakuje mi weny więc proszę o wyrozumiałość. A i chciałabym jeszcze zarysować czas w którym będzie rozgrywać się następna notka, bo mam zamiar troszkę przeskoczyć^^ Tak wiec ( nie zaczyna się zdania od "tak więc" nie mówiąc już o "A i" ale nie oto mi chodziło :p) młodzi wojownicy przybyli już na Neathie Alice w przebraniu Neathjańskiej Damy Dworu pracuje w laboratorium, do tej pory nie udało się jej przekonać Katii do wspólnej walki, jednak ma się to zmienić... ( XD jaki SPOILER)
I ciągle proszę o imię dla Bakugana Pyrusa o postaci gryfa ( tylko nie gryfin).