wtorek, 5 września 2017

Rozdział 15 Młodzi Wojownicy Bakugan i zemsta pławikonika (czyli co zrobić gdy nie ma się pomysłu na tytuł i pełno dziwnych pomysłów w głowie i to na trzeźwo)

Emocje na trybunach sięgały zenitu, nie mówiąc o fakcie, że nie było już na nich wolnego miejsca. W ciągu parunastu sekund, normalny dzień walk i zakładów zmienił się w prawdziwą sensacje. Plotka o tym, że w Strefie Walk pojawił się gracz z legendarnych Młodych Wojowników i do tego wszczął burdę na stadionie, rozeszła się po czarnym rynku z prędkością światła, docierając nawet do małych sklepów handlujących częściami komputerowymi. W tym czasie na środku areny znajdowała się trójka osób, a wśród nich on. Shun Kazami do tej pory nie rozumiejąc jakim cudem wpakował się w coś takiego.
-Panie i panowie, wybaczcie nam dzisiejsze zamieszanie. Niestety zamówione dzisiaj walki zostaną przesunięte, gdyż mamy nie oczekiwanego gościa-oznajmiła brunetka w niebieskiej sukni, a wśród publiczności rozniosła się wrzawa-Mam nadzieje, że to widowisko wynagrodzi wam te niedogodności!
-Nie przyszedłem tutaj walczyć!-krzyknął ninja, nim zrozumiał, że brzmi to...
-A więc przybyłeś tu by nas szpiegować? Bo nie sądzę, że przyszedłeś mi kibicować w walce z Marii? -prychnął blondyn.
-Feliks ma racje, poza tym to nie grzeczne tak odbierać komuś publikę...-odparła wojowniczka Aqosa-Może wynagrodzisz nam to pojedynkiem z nami?
-Ja przeciwko wam dwojgu?-spytał Shun.
-Chyba największy wojownik Ventusa, nie boisz się chyba pary graczy z szarej strefy?-uśmiechnął się Łukasiewicz- Zresztą nie masz wyboru, nie wypuścimy cię bez bitwy. Karta Otwarcia, Bakugan bitwa! Skierka start!
Na polu bitwy pojawił się bakugan domeny Ventus. Chwile potem dołączył do niego bakugan Aqosa, a na przeciw nim stanął Jaakor. Obydwa bakugany przeciwników miały po 1600 punktów mocy, podczas gdy bakugan Shuna miał jedynie 1300, aby wyrównać szansę nija dorzucił Skyrussa i Oberuma, każdego o mocy 1000.
-Karta supermoc aktywacja!-krzykneła brunetka-Mroczny wir!
W tym momencie moc Jelly Fi podniosła się o 400 punktów, a wokół niego wytworzył się ogromny wir, który wciągnął Skytrussa, zmieniając go z powrotem w postać kulistą. Kazami wyciągnął już supermoc by wspomóc swoje pozostałe bakugany, lecz musiał zrobić unik przed niebieskim promieniem, który prawie go poraził. Z szokowany spojrzał na swoją oponentkę.
-Chyba nie myślałeś, że dam ci czas na odpowiedź-zachichotała Antoniov, szykując kolejny pocisk.
-Ani ja-odparł Łukasiewicz mierząc do niego z łuku.
-To chyba jakiś kiepski żart...-warknął miodowooki unikając strzału i łapiąc w rękę strzałe- To nie uczciwe!
-Chyba na waszej bakuwyspie! Tutaj nie ma żadnych zasad dotyczących rozpraszania przeciwnika-zaśmiał się Łukasiewicz- Za to jest reguła mówiąca, że jeśli przeciwnik podczas walki naglę zginie to jego bakugany wędrują do tego kto przy życiu pozostał, nie zależnie od tego jak silne są...
-Shun potrzebujemy pomocy!-krzyknął Jaakor z trudem broniąc się przed atakiem meduzy.
-Super moc aktywacja Cienisty błysk!-rzucił brunet rzucił kartę która zwiększyła moc obydwu jego bakuganów o 300 punktów, tyle samo odejmując przeciwnikom. Jednocześnie Oberum ukrył się w cieniu Jaakora stając się niewidocznym dla nikogo. Jednakże ten atak nie wystarczył, a Kazami w wirze latających strzał i promieni nie miał czasu na znalezienie lepszej karty.
-Bakugan Bitwa Darkus Kaltkia start!-po trybunie rozległ się donośny kobiecy głos, podczas gdy czarna kulka wylądowała na polu bitwy tworząc ogniste, fioletowe tornado z którego wyłoniła się postać czarnego feniksa.
-No pięknie, kto jeszcze chce mi dokopać-westchnął brunet korzystając z chwili na znalezienie właściwej supermocy. Chwile potem tuż obok niego pojawiła się dziewczyna ubrana w fioletowe spodnie, czarną pelerynę i zdobioną, liliową, wenecką maskę.
-Nie ładnie się tak wcinać w nie swoją walkę...-prychnęła Marii wyciągając kolejną kartę- Napięcie głębin!
Pomiędzy mackami Jeli Fi pojawiły się błyskawice by w końcu wystrzelić w kierunku wroga.
-Ale nie jest to zabronione-uśmiechnęła się nowo przybyła-Przeciwmoc aktywacja! Lustrzana zasadzka.
Natychmiast pojawiła się jasno fioletowa bariera odbijając atak bakugana Aqosa i anulując wszystkie supermoce użyte przez drużynę Dark Daimont podczas bitwy.
-Jesteś po mojej stronie?-zdziwił się Shun.
-Powiedzmy, że nie lubię nierównych walk...-odparła nieznajoma-A teraz skupmy się na bitwie.
..............................................
-Coś długo ich nie ma-westchnął Dan krążąc po pokoju.
-Wiemy... Mówisz to już 4 raz...-odpowiedziała Runo pijąc kawę.

-Do czarnego rynku jest kawałek drogi-dodała Angie-Zresztą mieli się dobrze rozejrzeć nie?
-Ale Alice mogłaby już wrócić, miała go tylko odprowadzić-westchnął smutny Marucho-Przynajmniej byśmy już coś wiedzieli i mogli być o nią spokojni.
-A co jak oni poszli na randkę?-zapiszczała Julie.
-Wydaje mi się, że to nie jest najodpowiedniejszy moment na randkowanie-odparł wojownik Aqosa.
-Och, co z tego? To miłość nie wybiera czasu, ani godziny po prostu jest! Pomyślcie jak byłoby cudownie, gdyby zeszli się po tylu latach? Byli by jak Runo i Dan, jak ja i Billy, albo nawet Mira i Ace!-nakręciła się reporterka.
-Jak Mira i Ace?-zapytała zdziwiona wojowniczka Haosu.
-Um..No tak... My...-zaczeła zaczerwieniona vestalianka.
-No nie mówcie że nie zauważyliście jej ślubnego naszyjnika?-zdziwiła się Makimoto.
-Czego?-zdziwił się Kuso.
-Na Vestali podczas ślubu para młoda wymienia się kawałkami przeciętej na pół wstążki którą zawiązują sobie na ramieniu, jednak vestalianki często robią sobie z nich naszyjniki-wytłumaczyła Mira.
-Znaczy że ty i Ace jesteście małżeństwem!? I nie zaprosiliście nas na wasz ślub!?-krzyknął wojownik pyrusa.
-Ciężko było załatwić transport, a musieliśmy się spieszyć-westchnęła zakłopotana Vestalianka.
-Niby czemu?-oburzył się Dan.
-Bo Ace zaszedł w ciążę...-w tym momencie w sali zapanowała cisza-Znaczy tak jakby... Um... U nas to się odbywa trochę inaczej niż u was...   U was na ziemi jest takie zwierzątko pławikonik, powiedzmy że u nas wygląda to analogicznie... Może przestańmy już o tym rozmawiać...-skończyła całkowicie zażenowana.
-Macie dziecko!?-krzyknęła Makimoto.
-Synka, ma na imię Keith po moim bracie...
-I Ace się na to zgodził?-zdziwił się Marucho.
-Po długich namowach...
-No tak, co nie zmienia faktu, że Alice i Shuna nie ma, a wierzcie mi, że nad synkiem nie pracują-westchnęła Angie przynosząc ciastka.
-Może nad córeczką:3?-pisnęła po raz kolejny Julie.
-Chyba nie o to jej chodziło...-odparła Soon- Trzeba wymyślić co zrobimy, jeśli nie wrócą przed zmierzchem...
-A to możliwe?-spytała Misaki.
-Tak i bardzo niebezpieczne-westchnęła ruda.
.............................................................
-Chyba nie idzie wam za dobrze-wyszczerzył się Łukasiewicz wyciągając kolejną kartę-Jeszcze jedna porażka i wasze bakugany będą należeć do nas. Supermoc aktywacja niewidzialna chmurka!
Dookoła areny pojawiła się skrząca mgła, która wprawiła Jaakora i Kaltkie w letarg oraz obniżyła ich wspólną moc do 1200.
-Synteza supermocy aktywacja grom neutronów!-krzyknęła Marii powodując powrót mocy Jelly Fi i Skierki do wyjściowego poziomu 1600 pkt każdy-Nie macie szans...
-Nie doceniacie nas- uśmiechnął się ninja-Karta supermocy aktywacja wyrównanie sił!
-Nie tak szybko przystojniaczku, przeciwmoc aktywacja pożoga żalu!-kontratakowała Antoniow anulując kartę Shuna, jednocześnie pomiędzy mackami jej bakugana zaczęła formować się okrągła kula energii, gotowa lada moment wystrzelić i położyć obydwa przeciwne bakugany.
-Karta otwarcia start ring zero!- wydała komende wojowniczka darkusa.
-Co proszę!?-krzyknął Feliks.
-Ring Zero to karta komendy, która zamraża wszystkie supermoce przeciwnika-wyjaśniła uprzejmie-Supermoc aktywacja refren nieskończoności!
W tym momencie kryształ na piersi Kaltki zaczął lśnić tworząc silny wyrzut, który powalił wrogie bakugany podwajając jednocześnie moc Jakora i jej.
-Shun teraz ty!
-Robi się. Styl Kazami wirujące cięcie-tym razem moc bakuganów wzrosła do 3000-To wciąż za mało...
-To może spróbujmy tak-zaczął bakugan darkusa- Przyzywam subterre!
Jedno z piór w ogonie feniksa zaczęło świecić na pomarańczowo, a następnie pojedyncze piórka na całym jej ciele zmieniły kolor na brązowy.
-Jasne-odparła jej wojowniczka-Darkus, Ventus, Subterra trójkąta relacja!
W tym momencie obydwa bakugany otrzymały po 200 punktów i zaatakowały zmieniając przeciwników w formę kulistą.
-Wow, dobra robota-stwierdził nija- Jesteś świetną wojowniczką, komu mam dziękować za ratunek? Nie przedstawiłaś się
-Nie mam mam w zwyczaju, mów mi... -w tym momencie dziewczynę trafiła strzała, prawie przebijając na wylot jej ramie.
-Może  i wygraliście, ale jeśli was teraz zabijemy, to i tak zyskamy wasze bakugany-uśmiechnęła się Antoniow, przeładowując swoją rękawice z laserem. Kazami w parę sekund znalazł się koło rudej dziewczyny, wziął ją na ręce i czmychnął w kierunku bramki logującej. Chwile później byli w realnym świecie.
-Co teraz?
-Musisz uciekać do bramy, szybko zanim ją zablokują-odparła dziewczyna stając na własnych nogach-Do zobaczenia...
-A ty? Jesteś ranna.
-To nic poważnego, no już biegnij ja sobie poradzę-odparła biegnąć w kierunku jednej z alejek i znikając za rogiem- nie będziesz mnie po raz kolejny ratować-dodała pod nosem wyciągając kartę teleportacji.
Tym czasem wojownik Ventusa przemierzał kolejne przecznice czarnego rynku starając się nie wzbudzać podejrzeń, by w końcu trafić do bramy, a następnie do wyjścia z kanału.
........................................................
Alice pojawiła się na środku, byłego pałacu Maskarada, a obecnie wielkiego Bakuszpitala. Szybko zrzuciła maskę, chusty i rozerwała koszule przy ramieniu.
-Jak to jest, że zawsze kończysz przy tym chłopaku ranna-westchnął jej bakugan szukając bandaża i  środków dezynfekujących.
-Daj spokój! Asz!-krzyknęła wyrywając strzale z ciała i blokując ranę zdezynfekowaną gazą.
-Nie sądzę by to wystarczyło...
-Na razie musi...-westchnęła kończąc bandażowanie- Chyba będziesz musiała tu zostać.
-Niby czemu!?-obruszył się bakugan.
-Nie mogą cię znaleźć, rozpracowaliby mnie, po za tym potrzebuje kogoś kto przypilnuje pacjentów. Nie wiem, kiedy mnie lub dziewczynom uda się tu zajrzeć-odparła rudowłosa przebierając się w swoje zwykłe ubrania.
-No dobrze...
-Trzymaj się i nie wpuszczaj tu nikogo obcego-uśmiechnęła kierując się w kierunku zamkowej spiżarni.
..................................................
Przemierzał las w stylu typowym dla niji, skacząc po drzewach, żeby tylko jak najszybciej podzielić się zresztą drużyny informacjami, które zdobył. Nie były one zbyt wesołe, okazało się, ze ich przyszli przeciwnicy są dużo silniejsi, niż się tego spodziewali. W dodatku martwił się o Alice, po tym co przytrafiło się mu na czarnym rynku, wolał być pewien, że dziewczyna bezpiecznie dotarła na miejsce. Grupa przyjęła go bardzo entuzjastycznie i w pierwszej chwili zwątpił czy uda mu się w ogóle coś powiedzieć.
-No dobrze wystarczy dajcie mu coś powiedzieć-odezwał się chyba po raz pierwszy Gunz, a wszyscy Młodzi Wojownicy ucichli i spojrzeli na nowo przybyłego.
-Będzie dużo ciężej niż myśleliśmy, grają tam doświadczeni gracze, panują zupełnie inne zasady niż u nas. Mało brakowało, a stracił bym Oberuma i Skyrussa, a kto wie czy nie Jakora-zaczął Kazami.
-Jak to? Przecież miałeś iść tylko na zwiad-zdziwił się Marucho.
-Rozpoznali mnie i zmusili do walki.
-Zmusili? Niby jak?-przerwał mu Kuso.
-Dan nie było cię tam. To naprawdę niebezpieczne miejsce, podczas walki zawodnicy mogą atakować się nawzajem, a gdy ktoś zginie to jego bakugany trafiają do przeciwnika.
-Jak to zginie?-spytała Julie do której nie docierał sens słów Shuna, zresztą miny pozostałych wskazywały na to, że i oni nie wiele więcej rozumieją. Gdy w końcu udało im się przyswoić zdobytą informacje lekko zbledli.
-Uważam, że musimy pożądanie przemyśleć nasz koleiny ruch-skończył wojownik Ventusa.
-Popieram Shuna-odparła Mira.
-W tej sytuacji to najlepsze wyście-przytaknął Marucho.
-W sumie i tak już dziś nic nie poradzimy-dodała Runo.
-A i jeszcze coś-powiedział, a wszystkie oczy zwróciły się w jego kierunku-Gdy walczyłem pojawiła się zamaskowana wojowniczka Darkusa i pomogła mi wygrać, myślę że i w przyszłości mogła by nam pomóc...
-Bez urazy, ale to brzmi dosyć dziwnie. Twierdzisz, że ktoś ze strefy walk stanął po Twojej stronie, przecież z tego co ustaliła Mira ci ludzie wykorzystują i torturują bakugany-przerwał mu Dan.
-Może nie tylko my postanowiliśmy to ukrócić?-powiedział Marucho.
-Skoro tak, to powinniśmy zwerbować ją do drużyny razem będzie nam łatwiej-zreflektował się Kuso-Kim ona jest?
-Nie przedstawiła się-odpowiedział brunet.
-Jak to?-zdziwiła się Julie.
-Podobno nie ma tego w zwyczaju.
-Jakbym już to gdzieś kiedyś słyszała-westchnęła zamyślona Misaki.
-Nazywają ją „Lisicą" bo sprytnie lawiruje pomiędzy zasadami i w pewnym sensie wykrada bakugany ich oprawcą...-włączyła się do rozmowy Angie- Kiedy jeszcze grałam w strefie, raz się z nią zmierzyłam. W sumie wtedy zrozumiałam, że bakugan to coś więcej niż gra i odeszłam-Tym razem uwaga wszystkich skierowała się na nią -Raczej ciężko będzie ją znaleźć może skupmy się na twoich przeciwnikach...
-No tak, grałem z wojowniczką Aqosa o imieniu Marii jej bakuganem jest Jelly Fi oraz z Feliksem, który grał Skierką domeny Ventusa. Obydwoje należeli chyba do czołowej drużyny o nazwie Dark Daimont.
-Postaram się ustalić coś na ich temat-powiedział wojownik Aqosa.
-Pomogę ci-odparła Mira i obydwoje opuścili pomieszczenie.
Natomiast miodowooki rozejrzał się po pokoju.
-A gdzie Alice?
-Jeszcze nie wróciła-odpowiedziała Runo, lecz nim wszyscy zdążyli się pożądanie zmartwić w drzwiach stanęła Gehabich trzymając wypchane siatki z zakupami.
-Gdzieś ty była?-spytała platynowa blondynka.
-Um... Wstąpiłam po drodze do sklepu kupić coś na obiad, a co?-wytłumaczyła.
-Masz pojęcie jak się o ciebie martwiliśmy?-wtrącił szatyn-W dodatku Shun stoczył bitwę w Strefie Walk...
-Tak? I jak mu poszło?-spytała zdziwiona, kierując się w stronę kuchni.
-W sumie dobrze, ale... A zresztą-skończył machając na to rekom.
-To ja pomogę jej to rozpakować-dodała Soon idąc za nią-Co tam się wydarzyło?-spytała, gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły.
-Długo by tłumaczyć... Teraz ważne jest żeby Chris poszła coś do jedzenia kupić, a ja będę potrzebowała Twojej pomocy.
-Jak to coś kupić? To co jest w tych siatach?
-Parę ziemniaków i cebula czwartej świeżości, tylko tyle znalazłam w spiżarni pałacu.
-A co ty tam robiłaś?
-Musiałam się przebrać, no i jestem ranna...-westchnęła wojowniczka Darkusa.
-Jak bardzo?
-Trzeba szyć..-odparła na co młodsza spiorunowała ją wzrokiem.
....................................................
No i jest kolejny rozdział... Jestem ciekawa, kto jest bardziej tym zaskoczony ja czy wy... Jeśli mam być szczera to nawet nie pamiętałam o czym to opowiadanie było, ale tak coś mnie naszło, żeby napisać coś z Alice i Shunem w roli głównej no i tak wyszło. Po za tym życzę wszystkim wszystkiego w nowym roku szkolnym, który mnie już nie dotyczy, bo przede mną rok akademicki O.o Masakra, życzcie mi szczęścia.

PS: Przepraszam, ale po jakimś czasie w opisywaniu walki przestałam się silić na szukanie synonimów... Sorki musicie to przeżyć.
PSS: W rozdziale znajdują się Easter Egg-i z pierwszego i drugiego sezonu bakugan oraz z rozmnażania się pławikonikówXD

niedziela, 9 lipca 2017

One-shot (z nowej Vestoii) Amelia Grav życie i twórczość cz.3 "O życiu na zamku i plotach o księciu"

Obudziłam się w jasnym pomieszczeniu z mocnym bólem głowy.
-Patrzcie, obudziła się!-usłyszałam kobiecy głos, a chwile potem nad moją głową pojawiła się gromadka dziewczyn ubrana w jednakowe białe, proste sukienki, ze złotymi zdobieniami.
-Jak się masz?-spytała mnie zielonowłosa siadając na skraju mojego łózka.
-Gdzie ja jestem?-zaczęłam dosyć nie taktownie podrywając się do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się i ze zdziwieniem stwierdziłam, że jestem ubrana tak jak one - I kto mnie przebrał!?
-Jesteś w komnacie królewskich służek, a przebrałam cie ja, jestem  Jena-odparła ta będąca najbliżej.
-Keen-przedstawiła się brunetka-Miałaś dużo szczęścia, zamiast wysłać cię do więzienia Hydron wziął cię na swoją pokojówkę...
-Szczęścia, albo nieszczęścia ten typek to totalny rozpieszczeniec, pracowałam u niego przed tobą... Jestem Luna-dodała fioletowo-włosa.
-A ona będzie miała gorzej, my tu pracujemy, a ona jest niewolnicą!-krzyknęła blondynka.
-Sol nie strasz jej!-przerwała jej Jena.
-Taka, prawda może zrobić z nią co chce!
-W jakim sensie co chce?-włączyłam się do rozmowy, gdyż przybrała ona bardzo niepokojący obrót.
-W teorii wszystko, poza zabiciem. Jak długo trwa twój wyrok może robić sobie z ciebie podnóżek, sprzątaczkę, nałożnice...-zaczęła wymieniać złotowłosa.
-Nałożnice!?-krzyknęłam prawie spadając z łóżka.
-Nom, ale spokojnie nawet jakby chciał to zbyt wielka ciapa z niego, ojciec mu kiedyś przysłał swoją najlepszą "towarzyszkę" to grali w bierki-zachichotała Luna- Ponąć zapłacił jej żeby powiedziała Zenoheldowi, że jego syn jest od niego lepszy!
-Co nie zmienia faktu, że królewicz lubi od czasu do czasu palnąć jakimś zboczonych tekstem czy "niechcący" położyć rękę tam gdzie nie powinien-westchnęła Sol-Uważaj na siebie.
W tym momencie w pokoju rozległ się głośny dźwięk dzwonka.
-No czas na ciebie to sygnał, że cię wzywa-powiedziała Jena, a ja wstałam się i rozejrzałam się zdezorientowana-Drzwi na lewo- dodała widząc moje zakłopotanie, a sama wraz z resztą wyszły drzwiami frontowymi, w których niedługo potem pojawiły się kraty. Minęłam wskazane wyjście i ku swojemu zdziwieniu znalazłam się w sali tronowej, tej samej w której mnie schwytano.
-O nareszcie jesteś-usłyszałam głos Hydrona, spojrzałam w górę, siedział na podwyższonym tronie i coś czytał-Wiem, że ta sytuacja jest dla ciebie nowa, ale liczę, że dziewczyny wyjaśniły ci twoją sytuacje?-zapytał nie zaszczycając mnie swoim spojrzeniem. Nie odpowiedziałam.
-Uznam to za tak... Na początek mam dla ciebie coś prostego, zrób mi herbaty-wydał mi rozkaz. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, komnata była wielka, ale nigdzie nie było niczego na kształt czajnika. Ruszyłam wzdłuż ściany oglądając wszystkie stoliki i szafki, ale nic z tego. W końcu dotarłam do dużego kredensu pełnego porcelanowych, zdobionych filiżanek i kryształowych słoiczków pełnych suszonych liści i korzeni, a na środku stał wielki złoty samowar. Stało się jasne, że czajnika tu nie uświadczę, a i zrobienie herbaty będzie dosyć ciężkie biorąc pod uwagę, że słoiczki nie były niczym opisane. Wyjęłam srebrną łyżeczkę i nabrałam suszu do filiżanki, po czym zalałam wrzątkiem. Położyłam wszystko na tackę i zaniosłam księciu. Hydron zmierzył mnie lodowatym spojrzeniem, po czym wziął łyk napoju, który chwile potem wypluł wprost na mnie.
-Zwariowałaś!? Chcesz mnie otruć!!!-usłyszałam jego wrzask, po czym poczułam silny ból promieniujący od mojej szyi do klatki piersiowej. Upadłam na podłogę i zaczęłam tracić oddech, gdy nagle wszystko ustało.
-Powinnaś być bardziej rozważna...-znów usłyszałam jego głos, powoli podniosłam się z podłogi.
-C-co to było!?-spytałam zirytowana, lecz ból znów powrócił.
-Na twoim miejscu zachowywałbym się grzeczniej... Na szyi masz obrożę pod napięciem, kolejny nie ostrożny ruch, a znów potraktuje cię prądem-stwierdził uśmiechając się złośliwie-A teraz zrób mi herbaty używając sitka i dodaj do niej cukru idiotko...
Poczułam jak rośnie we mnie gniew, najchętniej zdzieliłam bym tego głupiego smarkacza w łeb, ale wizja kolejnego porażenia nie była kusząca. Zrobiłam to co rozkazał.
-No jak chcesz to potrafisz-odparł zadowolony- A teraz posprzątaj tu, a potem przygotuj mi kąpiel i łóżko, potem możesz wrócić do swojej celi i... Na przyszłość zwracaj się do mnie wasza wysokość, zrozumiano?
Spojrzałam na niego, znów miał ten irytujący wyraz twarzy, nic nie odpowiedziałam.
-Widzę, że jeszcze wiele musisz się nauczyć-westchnął- Posłuchaj ja nie mam prawa cię zabić, ale co jakby twoja obroża się zacięła? Przecież nic nie mógłbym zrobić, jako przyszły władca Vestalii nie mogę ryzykować życia ratując rażoną prądem niewolnice... Rozumiesz?
Poczułam zimną gulę w gardle, czy naprawdę ten patafian był zdolny do czegoś takiego? Biorąc pod uwagę to co zrobili bakuganom, wolałam nie sprawdzać tego na własnej skórze.
-Tak wasza wysokość-odpowiedziałam i od tej chwili byłam posłuszna. Chociaż cały czas nie mogłam przestać zastanawiać się co stało się z moją Harpus, w końcu nie było jej zemną, gdy się obudziłam. Uznałem też że spytanie się o nią Hydrona nie jest dobrym pomysłem. Istnieje szansa, że nie wiedzą o jej obecności. Gdy skończyłam ścielić łóżko, mogłam wrócić do swojego pokoju. Niestety tam też nie mogłam liczyć na chwile spokoju, bo gdy tylko przekroczyłam  próg dopadły mnie dziewczyny, które spotkałam rano, zasypując milionami pytań o to jak minął mi dzień. Potem godzinę ubolewały nad moim losem, jednocześnie nabijając się z herbatek Hydrona. Chociaż było to męczące to poczułam się trochę lepiej wiedząc, że mam obok siebie parę życzliwych osób.
-No dobrze, dosyć tego niestety nie przyszłyśmy tu na ploty. Musimy wziąć się do roboty-westchnęła Keen (a autorka nie czuje jak się jej rymuje).
-Jak to?-spytałam szczerze zdziwiona, no bo w końcu wszystko koło księcia już zrobiłam, nie?
-Nom, musimy cię przygotować na jutrzejszy dzień-odparła Sol.
-Służąca księcia musi wyglądać nienagannie-przy wtórowała jej Luna, po czym wszystkie zabrały się do czesania mi włosów, wcierania olejków i robienia maseczek. Niby takie darmowe spa, ale osobiście wolałabym się wyspać... Sama w pokoju zostałam dopiero po dwóch godzinach, gdy w końcu udało mi się położyć usłyszałam ciche „pssyt".
Rozejrzałam się i na półce koło mnie w małej dziurze w ścianie ujrzałam małą białą kulkę.
-Harpus!-pisnęłam uradowana, jednak bakugan szybko mnie uciszył.
-Zwariowałaś? Mogą nas podsłuchiwać. Masz pojęcie jak ciężko było się tu ukryć?-zirytowała się moja partnerka.
-Przepraszam-odparłam ciszej.
-Nie źle wpadłyśmy...
-Mnie to mówisz? Jestem pokojówką tego bufona o raczej nie zapowiada się bym mogła to jakoś zmienić-westchnęłam.
-Na razie powinnaś się wyspać i może tak dużo ze mną nie rozmawiać, żeby nas nie wydać-stwierdził bakugan- Dobranoc...
-Dobranoc-odpowiedziałam i przykryłam się kołdrą. Chwile potem odpłynełam do krainy Morfeusza.
...............................................................................
Tak... Ten rozdział miał być dłuższy, ale miał być też w czerwcu, a już lipiec więc... No właśnie. Ale na pocieszenie, zapraszam was do przejrzenia zakładek „Administracja" i Bohaterowie bo troszkę się tam po zmieniało :) poza tym w zakładce bohaterowie na samym dole możecie zobaczyć jak wygląda Amelia oraz jej Harpus^^.

wtorek, 14 marca 2017

One-shot (z nowej Vestoii) Amelia Grav życie i twórczość cz.2 ,,O krótkiej walce o wolność i zdradzie"

Minęło parę godzin zanim Harpus opowiedziała mi całą historię bakuganów, Vestroi, ziemi , młodych wojowników, Nowej Vestroii oraz najazdu Vestalian. Kilkanaście dni minęło zanim dotarło do mnie co tak naprawdę się wydarzyło i co dzieje się nadal bez naszej wiedzy! Nie mam pojęcia jak wróciłam do swojego domu w mieście beta, dlaczego wzięłam ze sobą Harpus oraz czy zrobiłam to zgodnie, czy w brew jej woli. Nie wiem co robiłam przez ostatnie tygodnie... Znaczy co dzień wstawałam, robiłam lekcje, szłam do pracy, a po powrocie kładłam się spać i rozmyślałam. Długo, codziennie myślałam o tym, co się stało i nie mogłam zrozumieć. Po pewnym czasie zaczęło mi się wydawać, że to wszystko mi się przyśniło i w szufladzie mojej szafki nocnej wcale nie znajduje się bakugan pozostawiony przeze mnie parę tygodni wcześniej. Był tylko jeden sposób by to sprawdzić. Podeszłam do mebla i wyjęłam biało-żółtą kulkę. Odrazu się otworzyła.
- Nareszcie ile można czekać aż ci się wszystkie neurony w mózgu postykają!?-krzyknęła.
-Aaaaaa! Święta Kulo* gadający bakugan!!!-wydarłam się rzucając nią na drugi koniec pokoju. Czyli jednak to prawda...
-No nie! Nie każ mi znowu ci tego wszystkiego tłumaczyć! A potem jeszcze siedzieć w tej szufladzie bez jedzenia i picia!-zirytowany bakugan podleciał do mnie pukając mnie w czoło.
-T-to wy jecie?-spytałam patrząc na nią.
-No... W formie kulistej nie potrzebujemy, co nie zmienia faktu, że zamknięcie przyjemne nie było.
-Przepraszam-odpowiedziałam ostrożnie chwytając kulkę-Byłam w szoku gdy usłyszałam twój głos.
-Nie mogło to uiść mojej uwadze, darłaś się na całą pustynię! Dobrze, że Veksosi nas nie usłyszeli-wyrzuciła mi.
-Ale skoro ty mówisz.. To znaczy ze jesteś inteligentom istotą tak jak my Vestalianie.
-Pokusiłabym się o stwierdzenie, że wręcz inteligentniejszą...
-Ej!-krzyknęłam zdenerwowana.
-Wiesz to nie ja bezprawnie osiedliłam się na zamieszkałej planecie nic nie wiedząc o jej mieszkańcach...-popatrzyłam na nią.
-Masz racje- stwierdziłam- My nic nie wiemy... Nasz rząd, rodzina królewska oni nas oszukali! Nas wszystkich!!! Trzeba coś z tym zrobić. Trzeba was uwolnić, zrobić strajk, pikietę czy jakiś wiec. Odwołać rodzinę królewską i...-w tym momencie bakugan zatkał mi usta.
-Uspokój się dziewczyno... Pomyśl logicznie, kto ci uwierzy w gadającego bakugana, skoro tobie ogarnięcie tego zajęło 3 tygodnie...
-Um...-skrzywiłam się.
-No właśnie... Tu trzeba działać inaczej, przez walkę z Veksosami i zniszczenie kontrolerów.
-Veksosami? Chwila to oni wiedzą o tym, że bakugany mówią?
-To chyba oczywiste, to oni nas wyłapują i wykorzystują do swoich niecnych celów-odparł bakugan. To znaczyło, że Gus również w tym uczestniczył... Poczułam do niego odrazę.
-Tyle, że ja nie umiem walczyć...-westchnęłam. Na co odpowiedziało mi zszokowane spojrzenie Harpus.
..........................................................
Nie wierzyłam w to co się wydarzyło, jak ja znalazłam  się na turnieju bakugan w mieście Alfa!? Otóż mój bakugan wymyślił, ze obserwując graczy sama nauczę się walczyć... Tak więc siedziałam na trybunach robiąc notatki. Miałam mieszane uczucia, bo chodź wiedziałam, że bakugany są zmuszane do walk wbrew ich woli, to jednocześnie zaczęłam rozumieć fascynacje tą grą. Szczególnie zaciekawili mnie tzw. Wojownicy Bakugan, którzy ponoć debiutowali na arenie miasta Alfa. Ich styl walki był niesamowity, a szczególnie tego wojownika Ventusa (Amelia:Tego nie powiedziałam! Autorka:Aha... Jasne nie ma bata każda leci na Shuna! Am:Phi*rumieni się*) Chociaż naprawdę niesamowite było to co wydarzyło się po walkach finałowych. Kontroler wymiaru wybuchł, uwalniając wszystkie bakugany z form kulistych do ich normalnych rozmiarów. Wtedy pierwszy raz zobaczyłam prawdziwą postać Harpus. Była ogromna, chociaż sporo mniejsza od innych bakuganów. Przypominała elfa z ptasimi skrzydłami...
-Na co czekasz wskakuj!-krzyknęła wyciągając do mnie rękę na którą spokojnie mogłam wejść. Chwile potem leciałam gdzieś wtulona w ramie Haosa.
-Gdzie mnie niesiesz!?-pisnęłam przerażona,  gdyż leciałyśmy naprawdę z zawrotną prędkością.
-Do miasta Beta! Musimy podlecieć jak najbliżej zanim tamtejszy kontroler zwiększy swój zasięg!-przyspieszyła ignorując moje wrzaski. Po jakimś czasie poczułam jak moje ręce tracą oparcie, a ja sama runęłam w dół. Mój bakugan przyjął formę kulistą... Po prostu świetnie, uderzyłam o ziemie z siłą od której powyginały mi się kości**, a całe powietrze zostało wypchnięte z płuc. I tak dobrze, że trafiłam na płaskie. -Zwariowałaś!?-wrzasnęłam na białą kulkę, gdy tylko odzyskałam oddech.
-Oj nie biadol, do miasta nie daleko...-bakugan rozłożył się i zaczął wgramać się na moje ramie.
-Mogłam zginąć!
-Nie prawda... Leciałam nisko- stwierdziła na co odpowiedziałam jej warknięciem, po czym zaczęłam się zbierać. Dotarcie do domu zajęło mi parę godzin, a pierwsze co zrobiłam to położyłam się w jonicznej lecznicy***  podczas gdy mój bakugan knuł spiski..
.................................................................
Następne dwa miesiące minęły mi na wprowadzaniu planu Harpus w życie.
Schemat był ten sam,  jako że graczem byłam marnym, a za to niezłym programistą, włamywałam się do systemów kontrolerów i wgrywałam wirusa wysyłającego energie walk z aren nie na zewnątrz, a do środka rdzenia****. Szło mi to dobrze do czasu, gdy musiałam włamać się do kontrolera w pałacu królewskim. Do niego nie dało włamać się przez sieć miejską... Trzeba było włamać się do zamku. Wspinanie się po windach pędzących ponad 100 km/h, nie było rzeczą prostą... Delikatnie mówiąc nie wiem jak tego dokonałam, ale znalazłam się w zamku. Przechadzając się korytarzami dotarłam do sali tronowej księcia Hydrona, na szczęście była pusta. Po cichu zaczęłam się rozglądać i przeszukiwać to miejsce.
-Po coś tu wlazła przecież widzisz, że nie ma tu kontrolera-zaskrzeczał mój bakugan.
-Ale według komputera tu jest źródło promieniowania-westchnęłam regulując odbiornik.
-Głupi szmelc warknęła siadając  na gzymsie w kształcie smoka, ten obsunął się i jedna ze ścian zaczęła się otwierać, za nią znajdował się kontroler. Weszłam do pomieszczenia w którym znajdowało się pięć monumentalnych figur bakuganów. Podeszłam do urządzenia i zaczęłam wstukiwać dane, gdy nagle poczułam ostre szarpniecie do tyłu.
-Co ty tu robisz!? Wstęp tu jest surowo zakazany!-zobaczyłam żołnierza gwardii pałacowej, który zakładał mi kajdanki.
-Pewnie to członek tego złego ruchu oporu bakugan!-odparł jego kolega pomagając mu mnie obezwładnić, wszystko działo się tak szybko, że dopiero po czasie dotarło do mnie co właściwie się wydarzyło, zaczęłam się szarpać, ale bez skutecznie.
-Stawianie oporu jest bezskuteczne-odparł gwardzista.
-Lepiej będzie ją ogłuszyć-stwierdził drugi przykładając mi do karku elektryczną palkę, poczułam silny ból w całym ciele, a następnie osunęłam się na ziemie.


.................................................................
Obudziłam się na kryształowej podłodze, leżałam na brzuchu, a gdy próbowałam wstać, lecz moje ręce były skute.
.........................................................



-Podnieście ją!-usłyszałam rozkazujący i melodyjny głos, który coś mi przypominał. Chwile potem zostałam podciągnięta do góry na ramionach. Moim oczom ukazał się wielki tron i postać księcia Hydrona bawiącego się swoim loczkiem.
-Amelia Elizabeth Catherin Grav... Co ja mam z tobą zrobić? Wzorowa uczennica, studentka 3 roku programistyki, z przykładnej vestaliańskiej rodziny, brat w Veksosach, a tu taki wybryk!-zaczął śmiejąc się złośliwie.
-Wybryk? Oszukaliście nas! Cała polityka kolonizacji to bajka! Zajęliście zamieszkałą planetę!-warknęłam szarpiąc się.
-No cóż... Spełnianie obietnic wyborczych kosztuje... Rozumiem twoje rozgoryczenie, ale to bezcelowe... Jednak przez wzgląd na dokonania twojego brata, jestem skłonny ci wybaczyć jeśli się za tobą wstawi-odparł wskazując palcem w kąt sali. Odwróciłam głowę i ujrzałam Gusa opartego o ścianę.
-Ja nie mam siostry-odparł prostując się i wychodząc z sali- I ta sprawa jest dla mnie zamknięta.

Heh... A więc wróciłam po prawie rocznym nie bycie.... Błagam nie bijcie za mocno! Matura i takie tam... Co do przyszłości bloga... Nie wiem czy wrócę do głównego opowiadania... Naprawdę jeżeli by ktoś chciał żebym je skończyła to napiszcie bo szczerze mówiąc nie wiem, czy jest sens się za to brać. Przez najbliższe miesiące będę kończyć tego one-shota mogłabym ewentualnie napisać 3-4 rozdziałowego one-shota o rodzicach Alice powiązanego niejako z opowiadaniem oraz 1-2 częściowego o „powstaniu" Maskarada, ale kompletnie nie związanego z opkiem. Decyzje pozostawiam wam o ile ktoś tu jeszcze jest...I jeszcze pytanko, czy ktoś was zna strone na której można by obejrzeć całe Bakugan Nowa Vestroia?
*tak wiem święta kula była na Neathi
**Bo Vestalianie mają wysoką obecność kolagenu w kościach, a mało wapnia dlatego wyginają im się zamiast łamać XD (le uwierzcie mi na słowo)
***Tak wiem bezsensu, ale grunt, że brzmi naukowo
****No bo niby za pierwszym razem musieli się hakować do tego rdzenia, a potem już nie i się rozwalały, a to właśnie zasługa Amelii:)