poniedziałek, 22 października 2018

Rozdział 16 Sprawy się komplikują

Mijały kolejne tygodnie, a sprawy coraz bardziej się komplikowały. Drużyna młodych wojowników na stałe zagościła w strefie walk, dosyć szybko pozbawiając bakuganów pomniejszych graczy. Schody pojawiały sie gdy przychodziło do walki z Dark Daimont, pomimo sukcesów i nawet zdobycia części z ich pomocniczych bakuganów to nie zdobyli nikogo z potężnych strażniczych drużyny przeciwnej. W dodatku straty po ich stronie były równie dotkliwe Runo straciła swojego Areogana, a Shun Skyrussa i Oberuma ratując Drago od przegranej z ich najpotężniejszym jak dotąd przeciwnikiem Abby. Co gorsza Marucho skończył w śpiączce po jego mimo wszystko wygranej poprzedniej walce, w której od śmierci uratowała go tajemnicza wojowniczka Darkusa. Jednakże pomimo tego że walczyli po tej samej stronie, nikomu z drużyny nie udało się nawiązać kontaktu z Lisią. Pojawiała się w Strefie niezwykle rzadko i najwidoczniej nie miała zamiaru z nimi współpracować. Dom Alice w podmoskiewskim lesie zmienił się w bazę Młodych Wojowników w której obmyślano taktyki i próbowano leczyć odzyskane bakugany, co nie tylko stało się uciążliwe dla mieszkających tam dziewczyn, ale również wiązało się z ogromnym ryzykiem z którego goście zdawali się nie zdawać sprawy... Lub może po prostu ich to nie obchodziło? Na pewno nie zastanawiali się nad tym przed pierwszymi porażkami. Entuzjazm i wiara w wykonywaną przez nich misje często przysłaniała zdrowy rozsądek. Przynajmniej tak to widziała Gehabich stojąc nad łóżkiem wojownika Aquosa. Na szczęście jego stan był stabilny, co chyba jednak nie poprawiało tak bardzo humoru reszcie drużyny. Stojąc lub siedząc w ciszy przy przyjacielu rozważali swoje postępowanie.
.................
Minęło 8 miesięcy. W wyniku braku zainteresowania ze strony postronnych graczy Strefa Walk zaczęła bankrutować. Walki Dark Daimont z MW stały się codziennością nie pozostawiając czasu dla walk amatorów płacących za możliwość walk, a i widzów zaczynało brakować. Bitwy stawały się monotonne, co najzwyczajniej w świecie nudziło. Brak widowni oznaczał również brak inwestorów, zysków z zakładów, nie mówiąc już o dawno pozamykanych sklepików z bakuganami i totalny koniec przemytu ich z bakuprzestrzeni. Jednakże zarządca całego tego interesu stał niewzruszony w loży VIP-owskiej obserwując pojedynek Julie Makimoto z Marii Antoniov. Wiedział, że jego królestwo nie będzie wiecznie opływać złotem. Ludzie prędzej czy później znudziliby się lub zabrakłoby bestii zdolnych do walk. Ten upadek był nieunikniony to, że nastąpił prędzej niż się tego spodziewał tylko nie znacznie kąplikowało jego plany. Był już bliski swojego celu. Co więcej pojawienie się MW przyspieszyło tylko proces zbierania danych. Pozostało jedno zdobyć źródła nieskończoności i ciszy. Jego rozmyślania przerwał głos Władimira.
-Co to ma znaczyć? Każdy kolejny tydzień przynosi milionowe straty w tym tępię stracę wszystko!-wrzasnął gracz Pyrusa.
-Wszystko jest w najlepszym porządku...-odparł odziany peleryną lider.
-Wycofuje swoje udziały. Żądam zwrotu, albo... Albo...
-Albo co?-nim staruszek zdążył się obejrzeć był przyparty do ściany z ostrym sztyletem pod szyją- Jesteś wolny możesz odejść w każdej chwili, ale jeśli masz do nas jakieś pretensje, albo co gorsza chciałbyś się podzielić z kimś naszymi małymi sekrecikami to musisz być świadom tego co cię czeka-uśmiechnął się Gabryjel powoli rozcinając polik Moskorowa.
....................................................
Atmosfera panująca w salonie była delikatnie sprawy ujmując-napięta. Można by ją kroić nożem...
-Potrzebujemy waszej pomocy-zaczął Kuso patrząc na 4 właścicielki domu w którym mieszkali od miesięcy.
-Mówiłyśmy już że to nie możliwe-odparła Soon- Nie bierzemy udziału w walkach Strefy.
-Jesteście utalentowanymi graczami... Walczyłyście w drużynie Sellon, a Angie ma doświadczenie w walce na tamtej arenie-dodał Marucho-To nie jest tak, ze nie jesteście wstanie tam walczyć...
Dziewczyny spojrzały po sobie, a następnie mimowolnie ich wzrok pobiegł w kierunku Gehabich.
Ta jedynie westchnęła i pokręciła głową. To nie była żadna nowość, że nie brali jej pod uwagę. Prawdę mówiąc nawet jej to pasowało, nie licząc tego, że pewnie nie robili tego ze względu na szacunek do jej decyzji. Tylko dlatego, że nie sądzili że może być przydatna.
-Taka jest nasza decyzja i koniec-odpowiedziała czarnowłosa.
-Ja to bym sobie w sumie powalczyła-zaczęła Chris jednak została zgromiona wzrokiem przez pozostałe 3 dziewczyny.
Daniel westchnął zawiedziony. Utknęli w impasie w takiej sytuacji każda para rąk była przydatna. W międzyczasie stojący obok ninja obserwował uważnie całą rozmowę. Mimo najlepszych chęci jego wzrok cały czas wędrował na Rosjankę. Choć dziewczyna zawsze przykuwała jego spojrzenie to tym razem towarzyszące temu uczucie było inne. Coś mu w tym wszystkim bardzo nie pasowało.  Im dłużej na to patrzył, tym bardziej miał wrażenie, że jego koledzy przekonują złe osoby. Jakby decyzja w tej sprawie nie należała do nich a do ich byłej towarzyszki. Bez jej pozwolenia, żadna z nich się nie zgodzi. Pozostaje pytanie co dawało Alice taką moc nad swoimi uczennicami i dlaczego nie chciała wspomóc ich w walce. Nie podobało mu się to. Bardzo. Natychmiastowo w jego głowie zaczęło mnożyć się tysiące teorii od najbardziej niewinnych do tych mocno zagrażających ich bezpieczeństwu. W dodatku dziewczyna miała w zwyczaju znikać codziennie rano przed śniadaniem. Do tej pory nie interesował się tym, w końcu ma prawo do odrobiny prywatności w tym całym harmidrze, ale teraz... Postanowił to zbadać.
...............................................
No i mamy rozdział... W końcu XD bo ktoś to jeszcze czyta nie? Jeśli mam być szczera to trochę namieszałam w tym rozdziale bo prawdę mówiąc nie pamiętam jaki miałam pomysł na to co tu się będzie dziać;-; wiec Um... Improwizuje XD tak czy inaczej mam nadzieje ze sie podobało.