poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 5 Historia (cz. 10, Ostatnia... półtorej roku rozdział, to chyba jakiś rekord?)

Biegł przez las. Chociaż biegł to złe określenie, bo raczej skakał po drzewach. Był to jego codzienny trening ninja. Normalnie ćwiczył również walkę ze swoim bakuganem Jackoorem, ale dziś został on w domu. Już miał skoczyć na kolejną rozłożystą brzozę, gdy jego uwagę przykuł jakiś błyszczący przedmiot. Zsunął się w dół i pobiegł w kierunku światła. Nagle zauważył osobę opartą o drzewo, natomiast blask pochodził od promienia słonecznego odbitego od klamry paska. (Mam jakieś takie dziwne wrażenie, że to zdanie było kompletnie niepotrzebne O.o) Przyspieszył. W końcu dotarł na miejsce. Zobaczył dziewczynę, mniej więcej w jego wieku, była ranna i to ciężko. Nachylił się i ściągnął jej z głowy kominiarkę. Resztka niezebranych w warkocz rudych kosmyków opadła jej na ramiona.

-Co jest!?- zdziwił się.    

                                               ^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^

Niósł ją już, od parunastu metrów. Chciał przyspieszyć, ale bał się, że coś jej uszkodzi. To było dla niego zbyt dziwne. Co ona tu robi? I dlaczego jest ranna? Co to wszystko ma do cholery znaczyć!? Był tak zaaferowany, że aż nie pomyślał o tym, że dużo rozsądniej byłoby się udać do szpitala, zamiast tachać ją do swojego domu. Jeszcze raz popatrzył na jej twarz. Była potwornie blada. Przyspieszył. Podskoczył i wpadł przez otwarte okno na pierwsze piętro swojego domu.( Bo po grzyba, komu drzwi?) Był w pokoju gościnnym. Zazwyczaj zajmowany był przez jego dziadka, gdy odwiedzał go w zimie. Teraz stał pusty. Położył dziewczynę na macie i poszedł poszukać apteczki. Znalazł ją oraz maść ziołową, którą swego czasu mama smarowała jego rany po treningach. Był to naprawdę dobry lek, ale potwornie piekł, gdy się go nakładało. Spojrzał na rudą, jej ubrania były całe we krwi. Przydałoby się ją przebrać i umyć... Szybko odrzucił od siebie tę myśl, była dla niego dosyć krępująca. Najpierw trzeba zająć się raną. Podwinął jej podkoszulkę i przemył skaleczenie ciepłą wodą. Wymył dokładnie skórę z skrzepniętej krwi. Rana nie była tak duża jak mu się na początku wydawało. Nóż przeciął jedynie skórę, nie uszkadzając organów wewnętrznych.

-Tak właściwie to chyba lepiej było ją zabrać do szpitala.-westchnął. (Brawo, Jasiu! Nobla z medycyny dla tego pana!)

Pomimo tego nie ruszył się do telefonu, tylko wyjął cuchnącą maź. Wzdrygnął się. W dzieciństwie nienawidził, gdy mama smarowała go tym ochyctwem. Wiedział jednak, że nie ma lepszego specyfiku na rany. Wysmarował dokładnie skaleczenie zieloną breją i obłożył gazą. Dodatkowo zabezpieczył opatrunek bandażem. Obejrzał swoje dzieło, wyglądało nie źle. Teraz tylko pozostało pozbyć się tych brudnych ubrań. Chłopak mimowolnie zarumienił się i pokręcił głową jakby chciał odpędzić od siebie jakąś myśl.

-Idioto, o czym ty myślisz.-mruknął. (No właśnie, o czym? O.o)

Po czym udał się do szafy w poszukiwaniu czegoś w co mógłby ją przebrać. Na jednej z dolnych półek znalazł czarne zdobione w fioletowe kwiaty kimono mamy. Wrócił do rannej i spróbował ją przebrać z zamkniętymi oczami. Niestety, o ile rozbieranie, jakoś mu poszło, (co to jakiś męski instynkt?Shun:  Autorko ja rozumiem hormony i inne takie, ale nie możesz se darować?Nie XD) to z ubieraniem szło mu gorzej. Musiał, więc, troszkę podpatrzeć. Gdy w końcu udało mu się ją ubrać, podłożył jej pod głowę poduszkę, tak żeby była w pozycji siedzącej. Wstążka, która utrzymywała jej warkocz, rozwiązała się i reszta włosów opadła na szlafrok (jakby ktoś miał wątpliwości synonim do kimono). Wyglądała pięknie. Przysiadł obok niej

.-Tęskniłem wiesz?- zaczął- Chociaż pewnie, gdybyś była przytomna w życiu bym Ci tego nie powiedział. Głupie, co?

Złapał ją za rękę. Była gorąca. Poszedł do łazienki by zrobić kompres z mokrego ręcznika, po drodze wziął też koc. Zimny okład położył jej na czole i szczelnie okrył ją materiałem.  Spojrzał na zegarek było dziesięć po jedenastej. Rozejrzał się po pokoju wszędzie było pełno krwi oraz zużytych gaz. Jedno jest pewne lekarzem to on nie będzie... Przez oglądanie tego artystycznego nieładu z czerwienią w roli głównej, poczuł się nagle senny. Usiadł na fotelu w rogu, ciągle obserwując swoją pacjentkę. Nawet nie zauważył, kiedy zasnął. 

                                                 ^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^

Obudziły go dopiero promienie słońca, złośliwie przedzierające się przez otwarte na oścież okno. Wydawało mu się, że wczoraj je zamknął... Poczuł okropny ból głowy. Momentalnie zerwał się z fotela i rozejrzał się po pokoju. Po krwi bandażach, oraz dziewczynie nie było śladu. Zaczął przeszukiwania domu. Na darmo, niczego nie znalazł.

-Jackoor! -zwrócił się do swojego bakugana- co się stało z tą dziewczyną, która wczoraj nocowała u nas w gościnnym?

Ventus spojrzał na niego ze zdziwieniem.

-Shun, wczoraj do nocy byłeś na treningu... Nikogo tutaj nie było

.-Czyli to wszystko mi się przyśniło?

-Hym... Mistrz Shun musi mieć ciekawe sny-dodał po cichu bakugan.                                                                                              ^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^

Szła przez las. Starała się możliwe jak najszybciej oddalić od domu Shuna.

-Nie sądziłam, że uda Ci się to wszystko posprzątać-przyznała Kaltkia.

-Mnie też, najtrudniej było wyczyścić mu ubranie.

-Jak udało Ci się go nie obudzić?

-Dałam mu do powdychychania ekstraktu z wilczej jagody.-przyznała

.-Aha... To, co wracamy do domu?

-W sumie, energii powinno chyba wystarczyć- powiedziała, po czym wyjęła kartę teleportacyjną. Tym razem znalazła się tuż przed drzwiami swojego domu. Już miała zapukać, gdy nagle otworzyły się.

-Alice! Boże, gdzieś ty była. Ja już nie daje rady. Gości mamy!- przywitała ją Angie.

-Co jacy goście?- zdziwiła się, ale podążyła za brunetką do salonu. Gdy spojrzała na znajdujące się tam osoby, zamurowało ją.-No, proszę! Czyli jednak wyszło na moje?

-Tak-przyznała Soon, za co od razu została skarcona przez Chris

                             .............................................................................................

Nareszcie koniec 5 rozdziału! Kurczę chyba przydałoby się zrobić jakąś imprezę z tej okazji, bo w końcu pisać rozdział ponad rok, to jakiś wyczyn jest. Rozdział dedykuje Layali, która ostatnio podjęła się poprawiania błędów w moim rozdziale, (co przyznam przy moim „talencie" do języka polskiego, jest nie lada wyzwaniem) oraz dzięki której pomyślałam, żeby zamiast opisywać stworzone przeze mnie postacie. Spróbować je narysować, ale z tego, co mi na razie wychodzi... Nie widzę świetlanej przyszłości dla tej idei.A teraz wracam do mojego kąta się wypłakać...

Alice: Znowu zaczynasz? Zrozum, może po prostu nie dla ciebie jest pisanie romansów?Shun: <z drugiego kąta>, Ale, żeby od razu robić ze mnie zboczeńca?

A: Ehhh. Co ja z wami mam!? Autorko, jeszcze sprawy organizacyjne!

Właśnie! Jest to ostatnia część rozdziału piątego. Tak, więc wracamy do czasów z rozdziału czwartego. Czyli, kurka tak właściwie zapomniałam!Muszę to sobie jeszcze raz przeczytać i poprawić błędy, więc pewnie będzie pewna przerwa w dodawaniu notek. Poza tym chce też pobawić trochę z szablonem.

6 komentarzy:

  1. Czemu Alice uciekła od Shuna? ;-;
    Ja to bym go zamknęła w piwnicy kiedy zasnął i... ehehehehe XD
    Shun: Ja się jej boję ;-;
    Czemu?! XD
    Shun: Bo w najlepszym przypadku byś mnie zgwałciła, a w najgorszym... *dreszcz* boję się myśleć...
    Po pierwsze nie ciebie tylko Shuna Darki, a po drugie to Nancy jest tą zboczoną od gwałtów w snach :3
    Tak, czy tak nie rozumiem czemu Alice od niego uciekła. A Shun wcale nie jest zboczony ^^ to była naturalna reakcja XD Nie martw się Shun ja też lekażem nie zostanę ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, mój Shun jest zboczony tylko o tym nie wie...
      Shun: Ciebie bawi, takie rażenie mojej dumy?
      No...
      S:Ale za co?
      No bo, jesteś Shun! A to taka wasza uroda, że jesteście zboczeni!
      S:Nie, WCALE nie jesteśmy.
      No, zobacz taki Shun, Will to przy okazji czarnej piwnicy to od razu o gwałcie myśli... I jeszcze to "W najlepszym przypadku" jest dwuznaczne...
      S: X_x Mam dość.
      Dlaczego, Alice uciekła od Shuna? Bo jest wrednym zdrajcą, a jakby została to by mi całą fabułę zniszczyła...
      S: Mam jakieś takie wrażenie, że jesteś przyczyną wszystkich moich nieszczęść...
      Zdaje ci się!

      Usuń
  2. Na wstępie podziękuję bardzo za dedykację! :)
    Shun ninja ma dar do zjawiania się w samą porę. ;) Szczerze powiedziawszy to żałowałam fragmentu, w którym to odsunął od siebie myśl przebrania Alice w inne ciuchy. Nieważne skąd by takowe wytrzasnął. Oj, zboczona ja. Tu od razu wtrącę o powtórzeniu - dwa razy Shun odrzucił od siebie myśl rozebrania rudej. :p W ogóle było tam też małe zamieszanie, bo niby tylko podwinął jej koszulkę, ale było też zdanie "teraz tylko trzeba pozbyć się tych brudnych ubrań" co brzmi tak, jakby jednak ją rozebrał. :x No i w ogóle jak niby odrzucał od siebie te całe nieskromne myśli, to i tak ostatecznie przebrał ją (uwaga) z zamkniętymi oczami! Chociaż trochę średnio podobało mi się zrobienie z niego takiego trochę perwersa w tym rozdziale, to podziwiam go za takie umiejętności! Niezły z niego ninja. A i wspomnę jeszcze o tym, że bardzo silna ta nieprzytomność Alice, bo niby Shun smarował jej rany maścią, która mocno piecze, a ta nic. :x Przynajmniej szpital nie był potrzebny.
    Zezłościłam się bardzo na Alice! Jak mogła tak wyjść od Shuna bez podziękowania?! On jej szeptał słodkie "tęskniłem", a ta jak tylko on zasnął wszystko wysprzątała i zwiała, żeby myślał potem Shun, że to wszystko to był zwykły sen... No jak tak można no...
    Ogólnie błędów jako tako nie było, nie licząc małych literówek i tych niejasności z powtórzeniem, o którym napisałam wcześniej.
    Serio potrzebna jest Ci teraz przerwa w pisaniu notek? Kurczę, co mam zrobić, żebyś pisała regularnie? A, i według mnie wcale nie uważam, żeby romanse wychodziły Ci źle, nawet jeśli prezentowałaś swoje umiejętności w pisaniu ich w niezbyt dużym zakresie.
    Tak więc PROSZĘ daj szybko nowy rozdział! :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie pisząc ten rozdział, miałam nie mniejszy mętlik w głowie niż Shun... Ja się po prostu nie nadaje do przelewania moich myśli na ,,Papier", szczególnie gdy te myśli są w cHaosie^^. Alice jest wredna wiem, ale muszę jej porobić trochę wad bo mi za idealna wyszła. W dodatku większość mojej fabuły będzie się opierać na kłótni tych dwojga, a ona jest ciągle na niego wściekła, bo... tak właściwie chyba za nic...
      Shun: Ja ci powiem bo ty jesteś wredna!
      Wiem^^ A teraz cicho, bo muszę wymyślić jak wam życie kłótnią uprzykrzyć! Nie sądzę, żeby udało się zrobić coś, bym pisała częściej... Nie ukrywając jestem leniwa, ponad to mam 3 blogi, a z tym jest dużo roboty... Ale czekam na rozdział u ciebie! Dawno nie było...

      Usuń
  3. Dobra, no to kolejny komentarzyk! (trochę nie w kolejności, ale to nieeważne... ;p). No więc pisz, pisz i jeszcze raz pisz, bo wspaniale ci to wychodzi! :) (tak na podbudowanie)
    A co do tego tekstu to foch-zakochałam się w wątku z Shunem i Alice, a ty mi chcesz go tak brutalnie odebrać! FOCH! I zgadzam się w 100% z Layali Namit-oj było tam zamieszania, było, ale co tam... Ważne, że coś było^^ I zawiodłam się jak Shun odrzucił od siebie pomysł przebrania rudej... Dwuznaczności forever!<3

    OdpowiedzUsuń
  4. +ta czcionka w komentarzach jest dziwna, ale to chyba kwestia przyzwyczajenia...

    OdpowiedzUsuń