czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 10 Wspomninki

Niby walka w Strefie Walk nie jest niczym nie zwykłym... Zresztą jak sama nazwa wskazuje, do tego służy. Pomimo tego teraz stała jak wryta na myśl, że czeka ją pojedynek z programem. Nie jakimś zwykłym z Dylanem. Miała stoczyć bitwę z własnym tworem!
-Dzisiejsza pierwsza potyczka rozegra się pomiędzy nowym członkiem Dark Daimont, Dylanem -Szum krzyków widowni przerwał głos prowadzącego- A naszą tajemniczą wojowniczką Darkusa, Lisią!!!
Tak, ten przydomek przywarł do niej dosyć nie dawno. Nie mogła uwierzyć, że po tylu latach, ktoś znowu będzie ją tak przezywał. Co za ironia losu!
-Karta Otwarcia Start!!!- zaczął gracz subterry - Bakugan bitwa, K-9 Start!!! Co ty na to? Jak chcesz to już możesz się poddać!
Spojrzała na ogromnego mechanicznego psa- bakugana i uśmiechnęła się.
-Chyba śnisz! Bakugan bitwa, Equestria Start*!
.......................................................................................…......................................
Dan siedział na kanapie w holu głównym samolotu Marucho. Spojrzał na Runo, która spała oparta o jego ramię. Tęsknił za nią, naprawdę, lecz dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę. Pogładził dłonią jej błękitne włosy. Wyjątkowo nie spięła ich w kucyki i opadały  na jej twarz i ramiona. Wyglądała uroczo. "Tak, ja to mam szczęście"- przeszło mu przez myśl. Wtem drzwi do pokoju otworzyły się. Shun wszedł do środka ze szklanką wody z ogórków. Jego wciąż nieprzytomny wzrok spoczął na wojowniku Pyrusa i jego dziewczynie.
-Cześć!-  wybełkotał, chwiejnym krokiem podchodząc do sofy.
-Hej-odpowiedział Kuso robiąc miejsce przyjacielowi- Jak tam leczenie kaca?
-Słabo-usiadł obok niego. -Łeb mnie potwornie nawala...
-No proszę, ostatni  raz w takim stanie widziałem Cię na osiemnastce! Co się stało?
-Wiesz, po twoim wyjeździe udało mi się wywalczyć pierwsze miejsce. Po walce poszliśmy z kumplami do baru i się zasiedzieliśmy....-westchnął ninja.
-Ale, co była tam jakaś dziewczyna?
-Jakaś pewnie była, a co?
-Chodzi mi o taką... No w sensie, że w sensie!- szatyn zaczął żywo gestykulować.
-Nie, a miała być?
-Wiesz chłopie, trochę mi ciebie szkoda, bo tak właściwie to szczerze z tobą można pogadać tylko jak jesteś pod wpływem. Uwierz mi na, co dzień z tą twoją oszczędną gadką i brakiem uczyć dziewczyny nie zdobędziesz!
-Chwila !-obruszył się miodowooki- To ty myślisz, że ja dziewczyny nie miałem?
-A miałeś?
-Stary ja księżniczkę Neatchi (posuwałem XD Amelia:*z kijem baseballowym* Dara błagam daruj sobie!) całowałem...
-Słucham!?- wrzasnął Dan, tym samym prawie budząc Runo.
-Chodziliśmy dwa tygodnie.
-Ile ich było?- wojownik Pyrusa był zszokowany.
-Ze trzy- brunet uśmiechnął się zawadiacko.
- Co kiedy ty? Kto?
-No tak, jak już mówiłem, była Fabia i Sellon... Byliśmy razem jakiś miesiąc, do tej całej sytuacji z Mag Melem...  W sumie to z kosmitek spotkałem taką jedną, ale ze dwa razy ją widziałem ...
-A trzecia?
-Hym?
-No dziewczyna!
-E tam-machnął ręką próbując wstać.
-Alice, prawda?- Kuso wyszczerzył się. Ninja spojrzał na niego szczerze zaskoczony. Reakcja przyjaciela potwierdziła tylko jego przypuszczenia, co spowodowało  jeszcze większą satysfakcję.
-Nie sądzę by można to było nazwać związkiem...-w chwili wypowiadania tych słów jego twarz znów przestała ukazywać jakiekolwiek emocje, czyżby trzeźwiał?
-Wiesz było widać, że macie się ku sobie... To czym różniła się twoja relacja z Alice, od innych? Nie wiem... Z nią się nie całowałeś?
-Nie! Kurczę, związek jest wtedy, gdy się dwoje ludzi na to umówi!- warknął podirytowany, wstał i ruszył do wyjścia dla niego ta rozmowa była skończona.
-Czekaj! Czyli wy się całowaliście!?-zdołał usłyszeć kolejną inteligentną uwagę Dana nim zatrzasnął drzwi. Skierował się do swojego pokoju... No, nie do końca swojego, w końcu dzielił go z wojownikiem Pyrusa. Świadomość, że chłopak w każdej chwili może pojawić się tu i kontynuować swój wywód napełnił go jeszcze większą złością. Tak, właśnie zdał sobie sprawę z tego, że powiedział mu coś, czego nigdy nie powinien usłyszeć... Z Kuso był dobry przyjaciel, tylko nie umiał trzymać języka za zębami.  Istniała spora szansa, że zanim dotrą na miejsce wszyscy będą wiedzieć. Czuł, że nie powinien był tyle pić, teraz dopiero dowiedział się, że będzie tego żałował bardziej niż mógł to sobie wyobrazić... Rozejrzał się po pokoju biało- bordordowe ściany, dwa łóżka, stolik i szafa. Wyglądał dokładnie tak samo jak pięć lat temu. Położył się na swojej pryczy. Chwilę potem zasnął.
.................................. 5 lat wcześniej (okolice 20 odcinka 1 serii) ..............................
Siedział na krześle i patrzył w przestrzeń za oknem. Chyba pierwszy raz nie słuchał tego, co Skyreas miała mu do powiedzenia.
-... To było nieodpowiedzialne! Co byś zrobił gdyby...- bakuganowi przerwało nieśmiałe pukanie.
-Proszę!- odparł.
- Przyniosłam kolacje dla ciebie i... Gdzie Dan?-chłopak odwrócił się i spojrzał na przybyłą.
-Poszedł pobiegać, po tej całej kłótni musi jeszcze odreagować. Dlaczego nie jemy w jadalni?
-Runo pociesza Marucho, Julie jeszcze nie wróciła, a Kato wyszedł pozwiedzać. Pomyślałam, że to bezsensu robić kolacje dla wszystkich- Rudowłosa położyła jedną z dwóch tac z jedzeniem na szafce nocnej wojownika pyrusa. Na każdej znajdowały się talerze pełne smakowitego jedzenia, koszyk z pieczywem, dwa sosy, miska z sałatką i herbata w filiżance. Jakim cudem wniosła je na górę bez żadnego szwanku, pozostawało tajemnicą. - Gdzie to położyć.
-Daj- podszedł i wziął od niej jedzenie.
-Smacznego-odpowiedziała i chciała wyjść.
-Alice, dlaczego po mnie poszłaś?
-Słucham?
-Wiesz, Dan, Runo, ani nikt inny za bardzo się moim odejściem nie przejął- stwierdził odkładając kolacje na stół.
-Wszyscy byli zbyt zdenerwowani, żeby o tym myśleć.
- A ty?- spytał podchodząc nieco bliżej.
- Jakbyś odszedł to cała nasza misja nie miała dalszej racji bytu. Jesteś z nas najsilniejszy, poza tym każdy u nas w drużynie jest ważny. No może z wyjątkiem mnie...-ostatnie zdanie wypowiedziała znacznie ciszej i spojrzała w bok.
-Nie prawda, jakby ciebie nie było, to mnie też by już ty nie było. Więc...-powiedział, na co brązowooka parsknęła śmiechem.- No chodzi o to, że nikt by po mnie nie poszedł i... Ehhh, kto by pomyślał, że ja potrafię kogoś rozbawić...
-Taaa- uśmiechnęła się, spoglądając mu w oczy. Między nimi nastała cisza. Nawet nie zauważyli gdy ich twarze zaczęły dzielić centymetry. Delikatnie pocałował ją, obejmując w talii i przyciągając do siebie. Dziewczyna była w szoku, jednak po chwili odwzajemniła. Trwali tak przez dłuższy czas, dopóki na korytarzu nie rozległ się dźwięk skrzypienia podłogi. Momentalnie oderwali się od siebie. Zamieszana zaistniałą sytuacją Gehabich spuściła wzrok, tak że jej rudę włosy całkowicie zasłaniały jej twarz, a on... On wpatrywał się w nią jak oniemiały. Nigdy w życiu nie czuł czegoś takiego i na pewno nie spodziewał się, że coś takiego go dziś spotka. Patrzył na jej drobne, ale kształtne ciało, miękkie kosmyki zasłaniające, jej śliczną twarzyczkę i razem z jej charakterem i łagodnym usposobieniem, zdała mu się nagle być aniołem. To nieco przeczące prawą jakiegokolwiek prawdopodobieństwa odkrycie, spowodowało w nim nie odpartą chęć powtórzenia pocałunku. Z drugiej strony coś go powstrzymywało, uparcie podpowiadając mu, że...
-To nie powinno się wydarzyć...-zaczęła spoglądając na niego- Jesteśmy drużyną, to może...
-Wszystko skomplikować?- bardziej stwierdził niż spytał.
-Teraz najważniejsze jest pokonanie Maskarada i Nagi, taki związek tylko by cię rozpraszał- westchnęła.
-A gdy to wszystko się skończy?
-Wtedy zobaczymy, ale na razie...
-Lepiej będzie o tym zapomnieć?
-Tak- odparła otwierając drzwi- Smacznego.
Wyszła. Chwile później do pokoju wszedł Dan, roześmiany od ucha, do ucha zabrał się za pałaszowanie kolacji. Ninja spojrzał na stolik na którym wciąż znajdowała się Skyreas.
-Shun...-westchnął bakugan- uwierz mi z tego będą problemy...
..................................................................................................................................
Strefa walk, dla niezbyt bacznego obserwatora (Am: Lub niezdecydowanej autorki) może się jawić jako miejsce pozbawione jakichkolwiek zasad. Nie było to prawdą. Panowało tam mnóstwo zasad, wszystkie spisane w "Wielkiej Księdze Darkdaimonta". Problem w tym, że te cały czas się zmieniały i nie obowiązywały każdego... Na przykład stała teraz nad pokonanym przeciwnikiem. Pokonanym podwójnie i walce bakugan, jak i wręcz, choć atakowanie programu za pomocą scyzoryka było dosyć ciężkie. Dlaczego więc komentator ogłosił remis? Nie sądziła by ktokolwiek umiał znaleźć odpowiedz na to pytanie, która by ją satysfakcjonowała. Podirytowana porażką (w końcu nie zdobyła żadnego bakugana) opuściła arenę. Nie sądziła, że może znaleźć się coś jeszcze, co bardzie popsuło by jej ten dzień. Nie zdawała sobie sprawy z tego jak potwornie się myliła...
....................................................................................................................................................................
*siedzi na kanapie i wcina pop-corn gapiąc się na całujących się Shuna i Alice, o bok niej znajduje się wiadro z kolorową cieczą*
Amelia: Dara jak tam pisanie notki. *Look na parę* O mójtyniu!!! Oni tak długo?
Taaa.. Daje im dwie godziny dziennie, żeby się kontrolowanie zaspokoili...
Am: Czyli gapisz się jak się całują?
Nie pilnuję, żeby nie wyprodukowali nowych postaci... Ej, gdzie te łapy!!!
Am: Aha... Dara wiesz, że ten rozdział to miał być tydzień temu?
Wiem X_x
Am: W związku z tym będzie kara!
Słucham!?
Am: Którą wybierzecie wy nasze drogie czytelniczki!
Czy ty chcesz mnie zabić!?
Am: Tak XD, Dara co ja mam zrobić z tą tęczą co ją wyrzygałaś pisać ten rozdział?
A ja wiem? Może ją do reklamy Skittlesów może sprzedaj...




*Tak, Alice nie używa swojego bakugana, od kiedy się pokłóciły...

4 komentarze:

  1. *siada koło dary z miską żelków* Hejka... Oni tak codziennie?
    Shadow: No przecież napisała że tak...
    A...no w sumie tak...
    Sh: Znowu nie będziesz kontaktować... A co do kary to Mikuś wymyśliła żebyś przez miesiąc z Lycergiem chodziła...
    Ej, Shadi przyniesiesz jakieś ciastka? A tak w ogóle któż to Amelia?* zaczyna jeśc ciastka* No i fajny ten rozdział, na serio, ja bakugana kilometrami zazwyczaj omijałam a tu nawet nie zauważyłam że przeczytałam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bakugany: Ale jak to kilometrami?
      Właśnie, twórczość fanowaska bakugan jest naprawdę na wysokim poziomie (nie patrz na mnie ja tu jestem od obniżania poziomów XD)
      Amelia: Ja jestem jej nareatorem...
      Albowiem według praw języka polskiego nie można utorżsamiać autora z osobą wypowiadającą się w tekście...
      I że co ja mam zrobić!?
      Ly: Eeeee...

      Usuń
  2. Lisia - przezwisko. Już chyba pisałam wcześniej, że nie pasuje do charakteru Alice?;x Widzę, że darowałaś sobie opis walki. Uh, wybaczę, bo w wynagrodziłaś słodkim fragmentem z pocałunkiem między Shunem a Alice. A co tam, że było to 5 lat temu! Może zechcą do siebie wrócić, gbury. Ale czemu... czemu Shun musiał chodzić z Fabią... Osobiście nienawidzę tego parringu. xD Określenie "miodowooki" bardzo trafne i śmiechowe!
    Jedno mnie bardzo denerwowało - natręctwo Dana. Kurna, czy on nie kuma, że Shun na kacu jest jeszcze bardziej nieśmiały, zwłaszcza gdy rozmowa jest na temat jego relacji z Alice?
    Hmm, Equestria bardzo kojarzy mi się z my little pony. :x
    Pozdrawiam i pisz notki, bo krótkie są! :Q
    PS Co z tymi podstronami? Kiedy będą zrobione? ;x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może nie pasuje... Chiciaż moja Alice do Alice też nie pasuje... Walk nie umiem opisywać, więc jak mogę to unikam. Co do fragmentu z przed 5 lat, to to w ogóle miało inaczej wyglądać niż to opisałam, ale grunt, że jakoś wyszło^^ Czemu FabiaxShun nie wiem, dałam ten paring, dla samego pokazania, że z kimś tam chodził, zresztą za długo se nie pochodzili... Dana nie lubię, więc dostaje odemnie biedaczek najgorsze role. I tak My Little Pony mnie zainspirowało~ A co do zakładek... Eeee No muszę skończyć....
      Shun: Przedewszystkim powinnaś je zacząć!
      Też prawda X_x
      Tak czy inaczej pozdrawiam^^

      Usuń