piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 6, Koniec Ery Mechtoganów

Zamknęła album ze zdjęciami. Młodzi Wojownicy to przeszłość. Nie ważne jak często ich losy będą się splatały, ze względu na bakugany, to już nigdy nie będzie częścią ich drużyny. Tylko, czy kiedykolwiek w ogóle nim była? Zawsze czuła się niedoceniana przez towarzyszy. Niby radzili się jej w sprawach taktyki, a tak na prawdę nie brali jej wskazówek zbyt poważnie. Nawet po tej sprawie z Maskaradem, choć może potem zrobiło się jeszcze gorzej? Czy gdyby w ostatecznej bitwie mieli do wyboru ją, albo jego…Na pewno to ona walczyłaby z Nagą*? Poza tym teoretycznie wszyscy wybaczyli jej tą „zdradę". No właśnie, w praktyce straciła wtedy bardzo wiele z ich wzajemnych relacji. W pełni zdawała sobie sprawę, że jest osoba, która jeszcze się z tym nie pogodziła... To jego strata. Prawda może gdyby nie to, wszystko potoczyłoby się inaczej. Może teraz byliby... Nie gdyby nie tamto wydarzenie jej życie wciąż stałoby w miejscu. Widać to była cena, którą trzeba było zapłacić. Zrzuciła swojego kota z kolan. Ten prychnął i położył się pod biurkiem. Poszła do łazienki, umyła się, ubrała piżamę. Położyła na łóżku, jednak nie mogła zasnąć. Wciąż myślała o wydarzeniu z przed dwóch tygodni. Tego dnia miała wyjątkowe szczęście w strefie walk. Trafiała na prostych przeciwników, którym nie trudno było odebrać bakugany. Jednak przesadziła, przyjęła wyzwanie drugiej w rankingu Abby. Po tej walce straciła wszystkie, zdobyte tego dnia kulki i ledwie udało się jej uratować Kaltkie, która wciąż nie odzywała się do niej. Jej akcja mająca na celu uwalnianie tych istot i przenoszenie ich do Bakugan City, lub do Vestroii, nie była łatwa. Najtudnieszą jej częścią była właśnie walka na Czarnym Rynku, oraz robienie tam swego rodzaju Show. Oczywiście nikt nie znał jej imienia, lecz na ten temat krążyło wiele plotek. Niektórzy jej nienawidzili, inni uważali za zwykłą pozerkę, nie wartą uwagi. Byli też tacy, co popierali jej działania oraz ci, którzy wręcz ją „wyznawali". Tak, dorobiła się bandy fanów... I co najciekawsze, to właśnie oni stanowili największy problem. Potrafili, oni pojawić się wszędzie! Gdyby nie to, że potrafiła się teleportować, bez wątpienia wyśledziliby ją! Zaczęli wymyślać jej różne pseudonimy. Zaczynając od najbardziej dziwacznych takich jak: „Mroczny Rycerz” czy „Piąty Jeździec Apokalipsy" (?), kończąc na tych, które szczególnie umiłowali sobie Dark Dimont i ich zwolennicy „Ruda" lub „Lisica".
Dodatkowe problemy stanowiły rozróby w Bakugan City, które przestało być bezpiecznym miejscem dla odbitych. Transport na Vestroie też nie był idealnym pomysłem, ponieważ wciąż nie dopracowała teleportera. Ponadto niektóre bakugany wymagały rehabilitacji, a jej mała bakuprzestrzeń wielkości jednej arenki nie dawała takich możliwości... Tak rozmyślając nawet nie zauważyła, kiedy zasnęła.
         ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Biegła przed siebie po kryształowej podłodze.
-Zaraz cię złapię!- usłyszała i tylko przyspieszyła.
-Kto pierwszy. ten wygrywa!- krzyknęła i wpadła przez wielkie wrota do sali tronowej. I stanęła jak wryta.
-Ehh, te ziemskie gry są bardzo głupie!- warknęła jej towarzyska i zaraz zamilkła orientując się sytuacji. Pomieszczenie nie było puste tak jak myślały, wręcz przeciwnie. Na tronie siedziała królowa Arlina, przed nią kłaniały się Vanessa i księżniczka Serena, a obok nich stał młody arcyksiążę Gundali. Oczy zebranych na chwile skupiły się na przybyłych dziewczynkach. Pierwszy oprzytomniał Barodius.
-Jeśli nie zmienicie swojego stanowiska, to będzie oznaczać wojnę! Żegnam.-pokłonił się i zniknął.
-Mamo, o jakiej wojnie on mówił?- spytała ruda.
                                      ***
Jeszcze stała, choć ciężko było utrzymać się jej na nogach. Teoretycznie miała trzymać się blisko mamy, ale w bitewnym pyle dawno straciła ją z oczu. Błądziła, nie wiedząc, co zrobić. Wtem obok niej przemknął swietlny promień. Zdążyła się odchylić na tyle by przeciął jej jedynie parę włosów oraz jej łańcuszek. Fioletowy kamień zsunął się z niego i uderzając w ziemie, przełamał na dwie części. Jedna z nich stulała się po zboczu prosto pod nogi pewnego gudaliańskiego gwardzisty. Podniósł go i zauważywszy dziewczynkę wydał bakuganowi rozkaz ataku.
-Kaltkia, Bakugan bitwa!- krzyknęła w ostatniej chwili. Feniks pojawił się i zablokował atak, jednak siła odrzutu była za duża. Rudowłosa upadła, jednocześnie tracąc przytomność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy się obudziła, poczuła jakby w ogóle nie spała. Jej wzrok spoczął na budziku. Wskazywał na 12:00. Gwałtownie poderwała się z łóżka i nie przebierając się pobiegła do kuchni. Jednak, jakie było jej zaskoczenie, kiedy zobaczyła wszystkie jej lokatorki siedzące na kanapie przed telewizorem.
-Coś się dzieje w Bakugan City.-stwierdziła Chris zauważając ją.
-Tak, walczą z Mechtoganami.- przywtórowała Angie.
Popatrzyła na nie ze zdziwieniem, lecz zamiast zagonić je do roboty, usiadła w fotelu obok.
-No dobrze, z tej okazji chyba możemy zrobić sobie dziś wolne. -stwierdziła i zabrała Soon prażoną kukurydzę. Następnie wbiła wzrok w ekran, na który znajdował się obraz kolejnej z bitew „ Mających przesądzić o losach wszechświata” o oczywiście w roli głównej z Danem Kuso.
................................................................................................................................
6 Rozdział... Normalnie nie wierzę, że udało mi się przebrnąć przez 5! Tak na wstępie chciałabym zdementować plotki jakobym miałam zawieszać bloga...
Shun: Plotki, które sama rozpuszczasz...
Wiem XD Jednakże chcąc być z wami szczera uczciwie informuję, że do egzaminów gimnazjalnych (23-25) nie będę dodawać nowych rozdziałów, nawet nie będę o pisaniu takowych myśleć, albowiem przydałoby się kiedyś do tych egzaminów pouczyć...
S:Nie, serio? Powtarzam ci to od września!
Oj, ciii! Tak na pocieszenie lub jakby ktoś był zainteresowany to dodam jeszcze jeden rozdział na SK i może jakiś One-shot.

6 komentarzy:

  1. No Alice, no ;-; Shun to przecież fajny facet ;-; Lucie...
    Dara powodzenia na egzaminach! -^^- Ucz się ucz, a daleko zajdziesz!
    Feliks: Odezwała się ta co do testu szóstoklasisty w ogóle się nie przygotowała, a na sam test poszła cała zasmarkana z 38°-ową gorączką -,-
    Nie moja wina, że taki durny termin wyznaczyli ;-;
    Feliks: Twoja, bo się rozchorowałaś -,-
    ;-;
    Will

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, bądźmy szczerzy, kto się uczył do testu szóstoklasisty? Cała moja klasa X_x One jakieś dziwne były! (Tak, chodziłam do szkoły żeńskiej). Wiesz na Shuna sobie jeszcze poczekasz, teraz pierwsze skrzypce będzie grał ktoś inny... Ale dzięki powodzenie mi się przyda!
      Shun: A może wkońcu otworzyłabyś jakąś książkę?
      NieXD

      Usuń
  2. Ach, nasze ukochane egzaminy... I tak, w końcu odnalazłam twoje inne blogi, przygotuj się na fale komentarzy! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. "Niektóre", nie "nie, które" - jeden z takich mniejszych błędów. :) Praktycznie błędów interpunkcyjnych nie było, a wręcz nawet byłam pewna podziwu, jaki to mega postęp zrobiłaś. ;o Jedyne, czego mi jeszcze zabrakło, to akapitów! Ten pierwszy fragment rozdziału o nostalgii Alice, wspomnieniach z jej przeszłości związanej z Maskaradem, czy o nurtujących myślach "czy wybraliby ją, czy Maskarada" - jest trochę takim sklejonym blokiem słów, który można by podzielić. To ułatwia czytanie. :p A tak to naprawdę coraz bardziej podoba mi się Twój styl! :) Hmm, czy ja wiem, czy tytuł "Lisica" pasowałby do Alice? ;D Fani są różni, ale muszą pamiętać, że chociaż Alice jest ruda, to podstępna raczej nie... ;x Aczkolwiek... W poprzednim rozdziale udowodniła jak to potrafi być cwana niczym lis, uciekając od Shuna... Zołza!
    To chyba nie wróży nic dobrego, że ten medalik Alice się potłukł?
    Masz egzaminy gimnazjalne? Mój młodszy, dziwny braciszek też i w ogóle się nie chce do nich uczyć... Będę myśleć o Tobie i trzymać za Ciebie kciuki! :) Na pewno dobrze je napiszesz! :)
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię postępy, jej^^ Dzięki! Z tą Lisicą, czy ja wiem... W końcu w „Małym Księciu" Lis cwany nie był, wręcz przeciwnie. Poza tym większości nie podoba się to, co robi w strefie walk. Zozła, czy ja wiem? W końcu to ja ich ciągle kłócę, bo mi się tu poza akcją, godzić i swatać... Całą fabułę chcą mi rozwalić, sabotażyści jedni... Dziękuje za życzenia i za trzymane kciuki, przyda się, bo ja też w sumie nic się na razie nauczyć się, nie nauczyłam.

      Usuń