Minęło wiele miesięcy odkąd Chris i Soon zaczęły naukę u Alice. Codzienny trening składał się głównie z biegów, ćwiczeń, wkuwania... i innych takich średnio z treningiem bakugan związanych... na pozór! (na serio nie wiem jaki ma to związek z bakugan, ale się coś na potrzeby następnych rozdziałów wymyśli, nie?) Walk bakugan za dużo nie toczyły. No i tak się sprawy miały, aż pewnego dnia panna Gehabich zamiast dziewcząt znalazła list o następującej treści:
Anastazjo!
Z całego serca dziękujemy Ci za włożony trud i serce w szkolenie nas.
Jednak uważamy, że jesteśmy gotowe by kontynuować nasz trening samodzielnie.
Postanowiłyśmy przenieść się do bakuprzestrzeni. Nie szukaj nas.
Z wyrazami Szacunku
Celin Olson
A ja niczego nie żałuje i za nic nie dziękuje...
Chris
P.S Zjadłam całą szarlotkę (panienka Taylor)
Ledwo doczytała do końca była już w kuchni. Otworzyła lodówkę i prawda uderzyła ją jak przemiły pan dresiarz na przystanku autobusowym. Chris nie kłamała zjadła ostatni kawałek ciasta! I to nie byle jakiego! Jabłecznik był z ostatnich w tym sezonie renet! A co do dziewczyn... wrócą. Wrócą kiedy poczują, że nie są gotowe, prawda? Tak czy siak, nie mała zamiaru z tym fantem nic robić. W końcu miała czas na naprawę teleportu, w którym to przepaliła się lampa jonowa (fajna nazwa, nie? choć z naukowego punktu widzenia nie ma pewnie najmniejszego sensu^^). Jednak jedynym miejscem w którym mogła ją znaleźć bez zbędnego starania się o pozwolenia i oczekiwania na przesyłkę był Czarny Rynek w podziemnym mieście... Nie wiele osób wiedziało o sieci "sklepów" znajdujących się w kanałach Moskwy... a jeszcze mniej się do niego zapuszczało. Ale Alice wiedziała, że tak będzie najszybciej, po za tym znając "pewne zasady" mogła spokojnie wybrać się na te małe zakupy. Jak postanowiła tak zrobiła. Ubrała czarny płaszcz i parę minut była już u wejścia do kanału. Tego momentu nie znosiła najbardziej spacer obok ścieków do najmilszych nie należał X_x, ale w końcu dotarła do żelaznej bramy, zapukała w nią sześć razy. Chwilę potem otworzył jej rosły mężczyzna około czterdziestki.
-A czego śliczna panienka tutaj szuka? To nie jest miejsce dla grzecznych dziewczynek!-stwierdził uśmiechając się zalotnie (no powiedzmy zalotnie...).
-Ja do wujka Józka! I lepiej nie wchodź mi w drogę...-syknęła przystawiając mu scyzoryk do gardła.
Strażnik bez słowa puścił ją dalej, na ulice Czarnego Rynku. Pozostawało tylko znaleźć adres Ściekowa, róg Wiertniczej i była na miejscu! Gdy tylko weszła przywitał ją głos starszego człowieka.
-Vanessa! Pączuszku! Jak dawno Cię nie wiedziałem w ogóle się nie zmieniłaś!-chwile potem znalazła się w jego uścisku.
-Wujku Józku! To ja Anaztazja!
-Nastka! Słoneczko! Ale wyrosłaś!!!Co u mamy?
-Nie żyje... od 10 lat...
Polak wyraźnie zmarkotniał.
-No tak, to tłumaczy dlaczego...A co panienkę do wujka sprowadza?
-Potrzebuje lampy jonowej w miarę szybko.
-Będzie za jakiś tydzień.
-Serio! Ile płacę?
-Dla ciebie 40000 rubli księżniczko!
-Dziękuje wujku!
Ich rozmowę przerwał huk dobiegający z przeciwległej ulicy.
-Co to było?-spytała zaciekawiona.
-Na przeciwko otworzyli stragan z batu... baku... bakutadami... czy czymś i coś co nazywają Strefą Walk.
-Słucham? Przepraszam muszę już iść do zobaczenia wujku!-pożegnała się i ruszyła we wskazanym kierunku. Jej oczom ukazały się liczne stoiska oferujące bakugany na wagę! Oraz parę sklepów na których powystawiano co lepsze bakugany jak na wystawach jubilerskich. Na końcu ulicy znajdowało się coś... Coś co przypominało wejście do Bakuprzestrzeni. Przed wejściem "dla widzów" ustawiła się duża kolejka. Stanęła na jej końcu i czekała. Po jakiś 40 minutach i zapłaceniu nie małej wejściówki znalazła się w kapsule teleportacyjnej, a z niej na wielkim stadionie przypominającym koloseum. W centralnej części trybuny się znajdowała się loża Vip-ów w której honorowe miejsce zajmował jakiś dziad w czarnej pelerynie. Natomiast na arenie końca dobiegała walka pomiędzy dwoma wojownikami Ventusa. Jednym z nich był blond włosy chłopak z polskim akcentem walczący Skierką, a drugim czarnowłosa dziewczyna której bakuganem była Monarus. Ten pierwszy dość mocno przegrywał jego bakugan miał 600 punktów mocy, podczas gdy dziewczyny 1500. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że bakugan nie ewoluował był to niebezpieczny poziom. Alice doskonale to wiedziała. Brunetka wykonała jeszcze jeden atak moc bakugana wzrosła o 200 pkt. na co blondyn nieznacznie się uśmiechnął, a Monarus wybuchła... Straciła przytomność a jej moc spadła do 50. Wtedy chłopak wykonał podwójną super moc i było po walce. Z głośników na arenie dobiegł głos komentatora:
-Koniec walki wygrywa Feliks Łukasiewicz! To on zostanie mianowany nowym wojownikiem Ventusa drużyny Dark Daimont!!! - bakugan dziewczyny powędrował do zwycięscy, a ona sama zaczęła się miotać, wyjęła nóż i rzuciła się z nim na chłopaka. Ten zrobił unik i zaczęła się bójka.Po paru minutach rozdzielono ich pomimo zawodzenia widowni. Strażnicy wynieśli szamoczącą się dziewczynę z areny najprawdopodobniej do kapsuły teleportacyjnej. Anastazja podążyła za nimi, miała nie odparte wrażenie, że zna skądś tę pannice. Po znalezieniu się z powrotem w realnym świecie postanowiła przeszukać wszystkie zakątki Czarnego Rynku. Po paru godzinach znalazła ją... Siedziała skulona w zaułku wzrok miała nieprzytomny, jej splątane, długie, kruczoczarne włosy z zielonymi pasemkami opadały jej na ramiona i plecy. Ubrana była w oczo-jebną zieloną podkoszulkę, czarną skórzana kurtkę, taką samą krótką spódniczkę, żylaste zielone pończochy i czarne glany.
-Angie?-spytała niepewnie.
-Zależy kto pyta!-odparła podnosząc wzrok.
-Anastazja Gehabich-odpowiedziała, a na twarzy brunetki pojawił się szyderczy uśmiech.
-No proszę, czego chcesz?
-Żebyś ze mną poszła.
-Już raz poszłam i zobacz gdzie skończyłam!-stwierdziła,a ruda skrzywiła się nie znacznie na wspomnienia z sierocińca.-Tylko, że ciebie adoptował odnaleziony dziadek, a ja zostałam w tym g*wne.
-Co mam zrobić byś ze mną poszła?
-Nie przekonasz mnie!
-W takim razie wyzywam cię na pojedynek bakugan jeśli wygram zamieszkasz ze mną!
-A jeśli przegrasz?
-Oddam ci mojego bakugana Darkus Kaltkie moc 1200.
-Blefujesz!
-Nie.
-Stoi!
...............................10 minut później, Las, przedmieścia Moskwy................................
Zielonooka dziewczyna upadła bezwładnie na ziemie, była wykończona choć walka nie trwała 5 minut... Pokonała ją w trzech ruchach! Podniosła głowę, zobaczyła wyciągniętą rękę i brązowe oczy które patrzyły na nią z troską, a nie z tryumfem i pogardą których się spodziewała.
-Jesteś dobrym graczem brakuje ci tylko ogłady i szacunku do bakuganów.- zaczęła Alice.
-Nie rozumiem.-odpowiedziała dziewczyna.
-Jeszcze zrozumiesz, a na razie witaj w moich skromnych progach! Oto twój nowy partner.-odpowiedziała rzucając jej zieloną kulkę.- Ventus Pegazus Eqestria, mam nadzieje, że się dogadacie!
.....................................................................................................................................
Notkę dedykuje Will, która pewnie spodziewała się dzisiaj 2 rozdziałów jednego tu, a drugiego na SK. Niestety okazało się, że 3 gimnazjum oczekuje ode mnie więcej wysiłku niż się spodziewałam. Już wystarczy, że pisałam tę notkę zamiast robić matmę, uczyć się na sprawdzian z Historii i Fizyki oraz poprawę i kartkówkę z Polaka o prezentacjach i przygotowaniach do konkursów już nie mówiąc. Bo miałam to nieszczęście zapisać się na wszystkie kuratoryjne i teraz masz babo placek! Nigdy nie róbcie tego co ja! A tak z przyjemniejszych spraw to życzę wam miło spędzonego ostatniego dnia lata! Oraz dla tych czytelników co z łomianek pochodzą miłej rekonstrukcji bitwy w Wilczeńcu może się nawet spotkamy, kto wie? Tak z innych wieści dziś kończę 15 latek, tak stara jestem, choć wyglądam na nie całe 13. Dawno o to nie prosiłam, ale potrzebuje imienia dla bakugana Pyrusa o postaci Gryfa! A i notka na SK pojawi się przed 11.10.13 mam nadzieje!
-Koniec walki wygrywa Feliks Łukasiewicz! To on zostanie mianowany nowym wojownikiem Ventusa drużyny Dark Daimont!!! - bakugan dziewczyny powędrował do zwycięscy, a ona sama zaczęła się miotać, wyjęła nóż i rzuciła się z nim na chłopaka. Ten zrobił unik i zaczęła się bójka.Po paru minutach rozdzielono ich pomimo zawodzenia widowni. Strażnicy wynieśli szamoczącą się dziewczynę z areny najprawdopodobniej do kapsuły teleportacyjnej. Anastazja podążyła za nimi, miała nie odparte wrażenie, że zna skądś tę pannice. Po znalezieniu się z powrotem w realnym świecie postanowiła przeszukać wszystkie zakątki Czarnego Rynku. Po paru godzinach znalazła ją... Siedziała skulona w zaułku wzrok miała nieprzytomny, jej splątane, długie, kruczoczarne włosy z zielonymi pasemkami opadały jej na ramiona i plecy. Ubrana była w oczo-jebną zieloną podkoszulkę, czarną skórzana kurtkę, taką samą krótką spódniczkę, żylaste zielone pończochy i czarne glany.
-Angie?-spytała niepewnie.
-Zależy kto pyta!-odparła podnosząc wzrok.
-Anastazja Gehabich-odpowiedziała, a na twarzy brunetki pojawił się szyderczy uśmiech.
-No proszę, czego chcesz?
-Żebyś ze mną poszła.
-Już raz poszłam i zobacz gdzie skończyłam!-stwierdziła,a ruda skrzywiła się nie znacznie na wspomnienia z sierocińca.-Tylko, że ciebie adoptował odnaleziony dziadek, a ja zostałam w tym g*wne.
-Co mam zrobić byś ze mną poszła?
-Nie przekonasz mnie!
-W takim razie wyzywam cię na pojedynek bakugan jeśli wygram zamieszkasz ze mną!
-A jeśli przegrasz?
-Oddam ci mojego bakugana Darkus Kaltkie moc 1200.
-Blefujesz!
-Nie.
-Stoi!
...............................10 minut później, Las, przedmieścia Moskwy................................
Zielonooka dziewczyna upadła bezwładnie na ziemie, była wykończona choć walka nie trwała 5 minut... Pokonała ją w trzech ruchach! Podniosła głowę, zobaczyła wyciągniętą rękę i brązowe oczy które patrzyły na nią z troską, a nie z tryumfem i pogardą których się spodziewała.
-Jesteś dobrym graczem brakuje ci tylko ogłady i szacunku do bakuganów.- zaczęła Alice.
-Nie rozumiem.-odpowiedziała dziewczyna.
-Jeszcze zrozumiesz, a na razie witaj w moich skromnych progach! Oto twój nowy partner.-odpowiedziała rzucając jej zieloną kulkę.- Ventus Pegazus Eqestria, mam nadzieje, że się dogadacie!
.....................................................................................................................................
Notkę dedykuje Will, która pewnie spodziewała się dzisiaj 2 rozdziałów jednego tu, a drugiego na SK. Niestety okazało się, że 3 gimnazjum oczekuje ode mnie więcej wysiłku niż się spodziewałam. Już wystarczy, że pisałam tę notkę zamiast robić matmę, uczyć się na sprawdzian z Historii i Fizyki oraz poprawę i kartkówkę z Polaka o prezentacjach i przygotowaniach do konkursów już nie mówiąc. Bo miałam to nieszczęście zapisać się na wszystkie kuratoryjne i teraz masz babo placek! Nigdy nie róbcie tego co ja! A tak z przyjemniejszych spraw to życzę wam miło spędzonego ostatniego dnia lata! Oraz dla tych czytelników co z łomianek pochodzą miłej rekonstrukcji bitwy w Wilczeńcu może się nawet spotkamy, kto wie? Tak z innych wieści dziś kończę 15 latek, tak stara jestem, choć wyglądam na nie całe 13. Dawno o to nie prosiłam, ale potrzebuje imienia dla bakugana Pyrusa o postaci Gryfa! A i notka na SK pojawi się przed 11.10.13 mam nadzieje!